A miało być tak pięknie – fala anty-PO-wskich protestów wznieciona przez naszego salonowego Koteusza w jego rodzinnym Fromborku (odwołanie i wyrok dla pani burmistrz), przetoczywszy się na drugi koniec kraju do Rybnika, odbiwszy się tam Piechą i wróciwszy nad Bałtyk do Elbląga, po sukcesie w tym portowym (sic!) mieście miała Wisłą odbić się niczym morska cofka do Warszawy i tam obalić „chytrą babę z PO-bufetu”.
Plan prawie się udał, ale okazał się „o jeden most za daleko” = znaczy się o jedno W za dużo. PiS upolityczniwszy i upartyjniwszy stołeczne referendum postawił na szalę swój (wątpliwy) autorytet. Znacznie mniejszy jednak w Warszawie niż na Podkarpaciu. I warszawiacy pokazali temu upartyjnieniu i wiodącej opozycyjnej partii środkowy palec. Po chamsku, w stylu nowodorobkiewiczów z prowincji dumnie mieniących się Warszawiakami, ale dobitnie.
Można śpiewać sobie „Polacy nic się nie stało”, można psioczyć na ciemny lud, można porównywać mieszkańców stolicy Polski z postsowiecką ludnością Moskwy (też „tylko” 2 % zabrakło do sukcesu wizerunkowego antyputinowskiej opozycji pod wodzą A.Nawalnego) i puszczać sobie prześmiewcze „Wsiakoje gowno liubit nasz narod”
http://www.youtube.com/watch?v=9nYcWqM8bXo&feature=player_embedded
ale racjonalny wniosek może być tylko jeden – PIS z Prezesem i Hoffmanem (że o Błaszczaku i Brudzińskim, z litości, nie wspomnę) nie jest w stanie przebić się do nawet 40% czynnych wyborczo Polaków, co mogło być rokować szansę na objęcie władzy (w stolicy, razem z poparcie Palikociarni udało się zachęcić 27%)
I przez 2 lata do terminowych wyborów parlamentarnych (i prezydenckich) nic się nie zmieni.
Co najwyżej skompromitowana długim nieudolnym rządzeniem, ale wspierana przez Prezesa Kaczyńskiego jako straszakiem („jak nie my, to on!”) Platforma dokoptuje sobie zdechlaków z PZPR na koalicjanta.
Teraz ostrzegam – jeśli nic nie zmieni się po stronie opozycyjnej, Tusk będzie rządzić do kiedy mu się nie znudzi, rok 2019 wcale nie jest limitem. Chyba, że mu znajdą fuchę w UE… Może to jedyna metoda na pozbycie się Donalda?
Dlatego witam z nadzieją każdą nową poważna inicjatywę opozycyjną do rządów (dusz i polit.marketingu) POPIS-u.
Jestem gotów swoją wiedzą, energią i czasem bbwspierać próbę Jarosława Gowina rozbetonowania polskiej sceny politycznej.
Pierwsza próba generalna już za rok – wybory samorządowe. GO & WIN.
(a WIN kojarzy się każdemu oczytanemu Polakowi również z Wolność i Niezawisłość.
Przydałyby się te wartości i teraz ;)