Witek Witek
1962
BLOG

Przekleństwo Mistrza lub Małgorzaty

Witek Witek Kultura Obserwuj notkę 50

10 marca 1940 roku umarł największy, moim zdaniem, pisarz dwudziestego, a może i wszech wieków - Michaił A. Bułhakow. Unieśmiertelnił się „najwspanialszą powieścią świata” o Mistrzu i Małgorzacie, choć już wcześniej miejsce w światowej literaturze zapewnił sobie powieścią „Biała gwardia”(1924), która zdaniem niektórych literackich krytyków jest napisana jeszcze wspanialszym stylem niż ta ostatnia, najbardziej znana i najdłużej pisana (przeredagowywana) jego powieść. Nie mnie to oceniać, w obydwu pozycjach czuje się ten sam pisarski geniusz, wspaniałą narrację, opisy uczuć i niezapomniane dialogi, powiedzenia. Oraz to samo ciepło prawości i szlachetności bijące zarówno od głównych bohaterów, jak i od ogrzewających ich - pieca w domu Turbinów („O dziewiątej nie sposób było dotknąć kafli Saardamu”) i kominka w suterynie Mistrza (tego, który nie zdołał spalić rzuconej doń powieści, bo przecież Rękopisy nie płoną”…).

     Ale ja nie o niezrównanej twórczości Michaiła Bułhakowa chciałbym dziś napisać. 3 lata temu, po napisaniu na salonie24 reklamowego anonsu (a przy okazji - miłosnego wyznania) o mającym być nadawanym przez TVP (w prawie normalnych godzinach wieczornych) serialu rosyjskim „Mistrz i Małgorzata” postanowiłem podzielić się swoimi wrażeniami dotyczącymi tej ekranizacji. Pamiętam - spisałem je na brudno, pędząc po niemieckiej Autobahnie z prędkością 120km/h. Musiałem, będąc świeżo pod wrażeniem po obejrzeniu kolejnego odcinka. 3 lata walał się ten skrawek papieru między autem, a domem, aż przyszedł dzień 10 marca 2011, aby jego treść przelać przez klawiaturę na ekran. Oczywiście potrzebny był do tego mocny impuls i on trafił do mych rąk kilka dni temu dzięki I. w postaci artykułu z plotkarskiej gazety bogato ilustrowanej „Tajemnice gwiazd” [= „Тайны звезд”] pt. „Jego także dosięgło przekleństwo z „Mistrza i Małgorzaty” [= „Филиппенко - Его тоже настигло проклятие "Мастера и Маргариты"]
Ale o artykule zaraz, najpierw moja grafomania autostradowa sprzed 3 lat:
 „Im lepsza książka, tym zazwyczaj wychodzi gorszy film na niej oparty”
Tą maksymę mojej ś.p. Babci przypominam sobie zawsze oglądając ekranizację literackich perełek takich jak „Lalka” (zwłaszcza serial), „Potop”, „Faraon”, „Quo vadis” (oprócz ostatniej polskiej produkcji, chociaż w porównaniu z wyśmienitą książką – tylko przyzwoicie). Z tego krótkie spisu wysuwa się płytki wniosek, że jedna szpetna aktorka przyczyniła się do zawalenia dwóch ekranizacji arcydzieł polskiej prozy. Oczywiście nie największy problem w jej zgryzie, jednak już „Ogniem i mieczem” i „Pana Wołodyjowskiego” o wiele przyjemniej mi (i np. mojej Babci) oglądało się. Może ktoś się jeszcze na ten temat wypowie?
I odwrotnie, czasem niezbyt dobra książka, cegła prawdziwa staje się na ekranie pasjonującym tematem (np. „Popiół i diament”, „Lotna”, „Rambo – Pierwsza krew” *)
[* - Pisząc na brudno z głowy dałem jako zły przykład powieść Davida Morella, myląc ją z jakąś inną o wietnamskiej wojnie. „Pierwsza krew” jest warta przeczytania! Zwracam honor.]
Dzieje się pewnie i z tego powodu, że po wysokich doznaniach estetycznych czy emocjonalnych machinalnie oczekuje się podobnych przed ekranem. I często następujące rozczarowanie, zwłaszcza, że akcja, reakcja, rozwinięcie i zakończenie jest już przeważnie znane i pamiętane.
     Dlatego z dość dużą obawą oczekiwałem pierwszego mojego kontaktu z ekranizacją ulubionej, ubóstwianej wprost powieści Mistrza Michaiła. Mimo, że mogłem ją wcześniej obejrzeć na DVD, nie chciałem tego i gdyby nie emisja przez TVP1 o „ludzkiej porze”, jeszcze długo bym do niej nie dotarł, a może i nigdy… A szkoda, wiele bym stracił.
     Jak słusznie napisał parę tygodni temu w komentarzy pod moją anonsującą serial (ryzykowną) notką Indis obraz jest fantastyczny, aktorzy świetnie dobrani (np. Berlioz, Bezdomny, Lichodiejew, w roli Jeszui Hanocri i użyczający głosu Mistrzowi mój ulubiony aktor rosyjski Siergiej Biezrukow, Małgorzata – specyficzna, ale wspaniała Anna Kowalczuk). W roli Wolanda wyobrażałem sobie bardziej inteligenta w rodzaju Andrzeja Łapickiego, przystojnego, arcyinteligentnego podstarzałego jegomościa, ale aktor Oleg Basilaszwili powoli zdobył moje wielkie uznanie za tą rolę. Pewnie jest on bliższym wyobrażeniem bułchakowskiego, gruzińskiego Księcia Zła, niż europejski diabeł ala J.W. Goethe. W dodatku jego gruzińskie pochodzenie i twarda wymowa… Super!
    Kostiumy bardzo wierne epoce (aż to „zeszmacenie” dosłownie razi w oczy, ale taka była realność Sowieckogo Sojuza lat 30-tych ( i nie tylko lat 30-tych – pisał o tym Stanisław Cat-Mackiewicz w cyklu reportaży z podróży po ZSRR w 1931 r. pod zbiorowym tytułem pt. „Myśl w obcęgach” :
„Na zakończenie opowiem jak wygląda ulica sowiecka. Wzdłuż domu kolejki, kolejki i kolejki bez końca, i to do wszystkiego. Potem reszta trotuaru zajęta zbitym, skondensowanym ludzkim tłumem. Te odrapana, zmiętoszone, po nędzarsku ubrane tłumy koło odrapanych, niechlujnych domów. Co pewien czas fetor nieludzki. To restauracja. Gdy przyjechałem do Baranowicz (miasteczko do 1939 w pobliżu granicy polsko-sowieckiej – przyp. W.), wydawało mi się jakbym przyjechał do Biarritz. Właśnie takie wrażenie zrobiło na mnie to miasteczko, którego nigdy nie znosiłem. Wydawało mi się eleganckie”.
I nawiązanie do jednej z głównych osób powieści - poety Bezdomnego:
„Skupiają one grafomanów z fabryk i spod stodół, piszących na tematy rewolucyjne. Nic nie może być dziwnego w kraju, w którym Demjan Biedny, ponieważ jest robotnikiem, może być uważany za poetę.”
   Nastrój terroru i paraliżującego strachu przed organami policji politycznej OGPU/NKVD bardziej pokazany i wyczuwalny niż w powieści (ze zrozumiałych przyczyn).
   Muzyka – genialna! Mistyczna, niepokojąca, bogata, doskonale dobrana do klimatu różnorodnych scen. I dodany przez reżysera marsz żałobny Chopina przy okazji pogrzebu bezgłowego Berlioza (pierwowzór to autentyczny sowdepski „poputczik” zwalczający na zamówienie władz twórczość M.Bułhakowa) – arcygenialne spotkanie kilku geniuszy – muzycznego, literackiego i chyba na to zasługuje Władimir Bortko – filmowego.
        Chopin od T= 6:33
      
 
Nie byłbym sobą, gdybym nie ponarzekał – jeden duży minus za „spieprzenie” sceny zbliżania się wydłużającej się ręki Helii w stronę twarzy przerażonego dyrektora Rimskiego ("Chwała kogutowi!"), tak wspaniale wspomnianej i opisanej przez Antoniego Macierewicza w książce-wywiadzie „Lewy czerwcowy” (pod red. Jacek Kurski i Piotr Semka – pozdrawiam kolegów!) i pół minusa za pominięcie Abadonny, jego globusa i okularów. Może globus był zresztą jego szefa, istotne, że pominięto go w filmie, a szkoda.
Osobiście rozczarowało mnie, że pominięto jedyny polski epizodzik w powieści, taki ja łasy na każdą wzmiankę o Polsce, czyli polonika. Tak już mam…
Moja ocena serialu = 8.8 (w skali do 10). Tylko jeden serial oceniłem wyżej…
Tym co nie oglądali jeszcze, zalecam kupno go na DVD lub internet, np. youtube, ale nie tylko. „Krew – wielka rzecz”.
    Teraz, jak ktoś przebrnął przez wyżej napisane, dochodzimy do meritum tematu. Otóż mało kto wie, że w Rosji próbowano „Mistrza i Małgorzatę” nakręcić wielokrotnie. Podobno 5 [słownie: pięć razy]. Dopiero reżyserowi Jurijowi Kara to się udało w 1994 r., ale na skutek sporów o prawa autorskie ze spadkobiercami ostatniej żony – Heleny Szyłowskiej (z domu Nuerenberg) i można śmiało powiedzieć – i natchnienia, i anioła stróża pisarza, został on „aresztowany” i dopiero w tym roku, po 17 latach (sic!)  dopuszczony do rozpowszechniania.
Dlatego zakończenie i sukces omawianego wyżej serialu został przyjęty jako zakończenie swoistej klątwy, która jakoby ciążyła nad tym materiałem.
   Sukces filmowy – bez wątpienia. Ale rozpoczęły się pozafilmowe, o wiele ważniejsze problemy ludzi związanych z tą ekranizacją: Walentyn Gaft grający w filmie szefa organów NKVD i żydowskiego kapłana Kajfasza stracił 29-letnią córkę -  powiesiła się. Taki sam los spotkał Walerego Zołotuchina (Nikanor Iwanowicz Bosy) – powiesił się jego 27-letni syn. Ostatnią swoją rolę zagrał serialowy Piłat z Pontu Kiriłł Ławrow [= Кири́лл Ю́рьевич Лавро́в] – w pół roku po premierze trafił do szpitala, gdzie umarł na raka. Wspaniały filmowy Korowiow - Aleksander Abdułow [= Алекса́ндр Гаврии́лович Абду́лов] zagrał w jeszcze paru ciekawych filmach (m.in. „Park okresu radzieckiego” i „Anna Karenina”) po czym umarł w 2009 r. W 5 lat po zagraniu poety Bezdomnego umarł 38-letni Władysław Gałkin [=Владисла́в Галкин]. Aleksander Adabaszjan (wspomniany wyżej bezgłowy Berlioz) mało co nie umarł w szpitalu od defektu aorty. Andrzej Tołubiejew [= Андрей Толубеев] (Alojzy Mogarycz – donosiciel) umarł w 2008 na raka żołądka. Krytyk Łatuński czyli Aleksander Landgraf umarł w rok po premierze. Również nie żyją aktorzy Czaban (śledczy NKVD) i Merkuriow.
   W wystawianym w moskiewskich teatrach Mistrza grał Wiktor Abiłow [= Виктор Авилов]. W 2004 r. umarł na raka. Wkrótce umarła również na nowotwór grająca Małgorzatę piękna Anna Samochina [= Анна Самохина] mająca zaledwie 47 lat…
    Dlatego nie dziwmy się przerażeniu serialowego Azazello – Aleksandrowi Filippienko [= Александр Георгиевич Филиппенко], który 17 lat temu zagrał w poprzedniej, zakazanej do 2011 roku wersji „MiM” z 1994 Jurija Kary innego sługę Wolanda – Korowiowa, gdy niedawno jego serce przeszył paraliżujący ból!
Natychmiast trafił do szpitala, niezwłocznie przeprowadzono operację serca ratującą aktora życie. Ale aktor dalej obawia się o swoje życie, lekarze zabronili mu jakichkolwiek wysiłków, leży w szpitalu, prawdopodobnie dostanie 3-cią klasę inwalidzką.
    Trochę tych wypadków za dużo jak na zwyczajny zbieg okoliczności. Zwłaszcza, że nie kręciła serialu ekipa z Domu Emerytowanego Aktora. Wcześniej wielokrotne bezowocne próby nakręcenia go w Rosji, czy wystawienia opery w ZSRR (w 1972 r. według pomysłu Sergieja Słonimskiego).
Dziwne jednak, że obie polskie adaptacje (z 1972 Wajdy „Piłat i inni” i z 1989 r. Macieja Wojtyszki) nie skutkowały za sobą żadnych tragicznych wydarzeń z ekipą aktorską, ani z samym filmem.
Czy nieszczęścia rosyjskich wykonawców są związane z przekleństwem autora lub prawie współautorki, redaktorki, natchnienia, pierwowzoru Małgorzaty – żony pisarza – Heleny Siergiejewny Bułhakowej? Jeśli tak, to za co? Przecież jest już wolna, demokratyczna Rosja, gdzie nie gnębi się pisarzy za ich poglądy polityczne lub pisane treści. Nie ogranicza się propagandy religijnej i okołoreligijnej, nie ma cenzury… TO O CO TU CHODZI? Siła nieczysta? Ale dlaczego ?
 
Muzyka – genialna! Mistyczna, niepokojąca, bogata, doskonale dobrana do klimatu różnorakich scen. Polecam odsłuchanie wszystkich części soundtracka
         
             
    
 

Загадки "Мастера и Маргариты"

http://www.youtube.com/watch?v=hIpoQLmaAXU
 

Мастер и Маргарита. Проклятые роли.

http://www.youtube.com/watch?v=oNUMziKXBBo
Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura