„Teleexpress” przypomniał przed chwilą o czym poinformował m.in. mnie równo 20 lat temu. Pamiętam jak w niedzielę sobotę18 listopada 1989 chyba oglądając ten niezły program informacyjny (wtedy najlepszy) dowiedziałem się o wybuchu niepokojów – demonstracji, zamieszek, strajków studenckich w Pradze. Od razu przypomniałem sobie o ofercie kolegi z innej szkoły o wyjeżdżającej wycieczce do Pragi, z której ktoś zrezygnował, więc było wolne miejsce. Natychmiast go zaatakowałem i dzień później gorączkowo pakowałem się do tego nieoczekiwanego i jak się potem okazało niezapomnianego wyjazdu.
Co młodzieży może wydać się totalnie niezrozumiałe nie było w sklepach jeszcze wtedy klisz fotograficznych (cyfrowe aparaty jeszcze chyba nie istniały, a na pewno nie w krajach tzw. obozu pokoju i dostatku [ odwrotność nazewnictwa do rzeczywistego sensu zauważył już genialny Orwell („1984”) nazywając w utopijnej supertotalitarnej Oceanii ministerstwo wojny - Ministerstwem Pokoju, resort zaopatrzenia - Min. Dobrobytu, propagandę - Min. Prawdy, a Min. Miłości – sami zgadnijcie jaką służbę zakrywało. Bynajmniej nie zdrowia!]. Więc po upragnioną, niezbędną czarno-białą kliszę fotograficzną produkcji NRD marki ORWO, której posiadaniem zdradził się inny kolega, jechałem ciemnym mokrym wieczorem rozklekotanym tramwajem tzw. „skrzynkowcem” (ostatni raz widziany w Szczecinie kilka lat temu) na drugi koniec miasta. Dziwne, że zazwyczaj nieuczynny Marek sam zaproponował pożyczkę. Bóg mu zapłać!
Wyjazd autokarem wczesnym ranem, nocleg przed granicą w Szklarskiej-Porębie. Pamiętam 2 kontrasty pogodowe – wyjechaliśmy z mokrego, pełnego deszczu miasta, a w górach wszędzie biało od śniegu. Drugi kontrast, bo byłem wcześnie w Szklarskiej w środku upalnego lata pełnego ceprów, a gdy jechaliśmy znanymi uliczkami w górę głównej ulicy kurortu – żywego ducha, tylko śnieg przykrył wszystko świeżą niewinnością białą …
Rano przekraczaliśmy granicę. Gdy czechosłowaccy pogranicznicy dowiedzieli się, że jedziemy do Pragi, to mieli wątpliwości czy nas wpuścić, bo „tam niespokojnie”. Pytali się czy nie wieziemy jakiś wywrotowych treści, transparentów, itd. Jakby wiedzieli o moim plecaku pełnym ulotek, plakietek, flag i innych gadżetów „Solidarności”, „Solidarności Polsko-Czeskiej” i innych antykomunikalii.
- „Gdzie tam. My turyści. Wycieczka była zaplanowana już od dawna, skąd mieliśmy wiedzieć, że teraz tam …”
- „Wiemy co tam. Oglądamy telewizję. Wszystko w porządku. Możecie jechać”
cdn. 880