Lotniczej katastrofie rosyjskiego samolotu z chórem Aleksandrowa i "kilkoma" innymi specjalnymi wojskowymi* lecącymi z Soczi do Syrii nie poświęciłem notki z powodu przedświątecznego braku czasu oraz braku jakichkolwiek nawet niepotwierdzonych danych na ten temat.
Wyręczył mnie czcigodny bloger Almanzor (onże inżynier Wiktor Kobyliński), który zasugerował terrorystyczny zamach wykonany za pomocą przeciwlotniczej rakiety klasy "Stinger".
Niezbyt mi się ta hipoteza spodobała z kilku powodów i pod jego notką zaproponowałem bardziej prozaiczną przyczynę tragicznego zdarzenia:
"Od początkowego komunikatu MO RF wersja o błędzie pilota wydała mi się kłamliwa i wręcz kabaretowa, samokompromitująca.
Brak jakiegokolwiek sygnału z samolotu świadczy o możliwości:
(...)
Z braku bliższych danych nie można optować bardziej za ewentualnością trafienia rakietą plot niż np. za przypadkowym wybuchem wojennego "bagażu".
P.S. Dziwnym jest fakt konieczności dotankowywania TU-154 w Soczi, z Msk do Syrii taki samolot dolatuje na swoim baku..."