W rocznicę wprowadzenia stanu wojennego należy przede wszystkim przypominać Tych, którzy za sprzeciw wobec tej zbrodniczej operacji zapłacili najwyższą cenę - zostali zastrzeleni, bądź inaczej zamordowani przez komunistycznych oprawców, którzy i dziś mają iście szarikową bezczelność protestować w obronie swoich "praw" do sutej emerytury i bezkarności (vide - demonstrancja byłych milicjantów i ubeków w Warszawie 13 grudnia 2016 - prawie jak u Mrożka, gdyby nie tak obrzydliwie).
W najbardziej zażartym miejscu wolnościowego oporu wobec PRL-owskiej dyktatury tlącego się i wybuchającego nieprzerwanie od 1970 roku do końca, do rozwiązania PZPR i "wyprowadzenia sztandaru" - w Gdańsku i okolicach (Gdynia, Elbląg) zginęło i zostało zamordowanych najwięcej ludzi - w samym stanie wojennych siedmiu (więcej tylko w kopalni "Wujek" w Katowicach) :
Antoni Browarczyk, lat , zginął zastrzelony 17 XII 1981 r.
Piotr Sadowski, 22 lata, zginął z ran 31 VIII 1982
Wacław Kamiński, 32 lata, zginął 12 X 1982
Jan Samsonowicz, zamordowany, powieszony na ogrodzeniu stadionu "Stoczniowca" w 1983 r.
Andrzej Grzywna, zamordowany ciosem milicyjną pałką w głowę w 1983 r.
Jacek Stefański, lat 25, pobity przez "nieznanych sprawców" w 1983 r.
Witold Przepiórzyński, zamordowany, utopiony w kanale portowym w 1985 r.
Najlepiej znane są okoliczności śmierci "Tolka" Browarczyka, pierwszej ofiary stanu wojennego w Gdańsku, podczas demonstracji i zamieszek po pacyfikacji Stoczni Gdańskiej (wtedy im. Lenina) i w 11-tą rocznicę tragicznych wydarzeń na Wybrzeżu 1970 roku:
Około godz. 16 starcia przybierają na sile. Demonstranci napierają w kierunku komitetu partii. Na ulicy płonie milicyjna nyska. Pada pierwsza seria strzałów. Browarczyk nagle pada. Z rany w głowie sączy się krew.
Nad leżącym pochyla się stojący obok mężczyzna. - Do szpitala, do szpitala - krzyczą demonstranci. Kładą bezwładne ciało na parkową ławkę, która miała służyć jako element barykady i najszybciej jak potrafią przedzierają się w kierunku Szpitala Wojewódzkiego przy ul. Świerczewskiego (dziś to Szpital Copernicus przy ul. Kartuskiej).
Jednak zomowcy obrzucają petardami niosących ławkę z Browarczykiem. Padają kolejne salwy z broni automatycznej. Pierwszą serię z karabinu kbk AK, kaliber 7,62 mm oddaje podporucznik Bolesław Płókarz, dowódca transportera SKOT. Płókarz odebrał broń jednemu z żołnierzy jednostki z Elbląga, którymi dowodził. Oparł broń o płot rozdzielający torowisko i oddał serię w kierunku budynku "Żaka", ponad głowami i obok tłumu, jak później zeznał w procesie. Tłum zatrzymał się i nieco cofnął. Wtedy zaczęli również strzelać milicjanci ze stojącej obok więźniarki. Ogień seryjny ponad ulicą Wały Jagiellońskie w kierunku Huciska prowadzili Bronisław Bednarek, Ryszard Święconek, Jan Broda, Henryk Bulczak i Ryszard Zakrzewski. Po chwili nadjeżdżają armatki wodne, które rozpraszają demonstrantów.
Czytaj więcej na:
historia.trojmiasto.pl/Siedem-trojmiejskich-ofiar-stanu-wojennego
i
giz3.salon24.pl/371505,Tolek-zginal-17-grudnia-1981