Był kiedyś taki żart-przepytanka aluzjujący do dowolnych zmian granicznych zgodnie z wolą Kremla:
- Z kim graniczy Rosja?
- Z kim chce.
- A z kim chce?
- Z nikim.
Z kim, jak ma graniczyć Rosja i dokąd miałyby sięgać jej granice odkrył się w przypływie szampańskiej euforii prezydent Putin, pytając się młodego wielbiciela geografii gdzie kończy się granica Rosja. Gdy ten odpowiedział, że kończy się niestety na cieśninie Berlinga granicą z USA, podpułkownik KGB, dla którego największa katastrofą geopolityczną XX wieku był upadek ZSRR, zdecydowanie odrzucił tę odpowiedź i replikował:
- Granica Rosji nigdzie się nie kończy się!
Zwraca uwagę prasłowiański okrzyk potwierdzenia "YES!" w wykonaniu Putina - kompleksy niepełnej, niższej wartości wychodzą w takich zachowaniach - mimo oficjalnej wrogości i pogardzania Stanami Zjednoczonymi (np. "pindosy").
Demotywator z 2014 roku, widać aktualny zawsze:
A w prawdziwie szampańskiej, iście dla siebie boskiej rozkoszy okazał się prezydent Putin czule tuląc się do chłopczyków, co całkowicie rozwiewa moje wątpliwości co do jego seksualnej orientacji.
A Rosjanom należy tylko pogratulować doskonałego wyboru na stanowisku już pewnie dożywotniego prezydenta ich państwa.