Bohaterski Japończyk w samurajskim kimono i dziarski Turek w czerwonym fezie oraz współcześnie wyglądający miła Japonka i wąsaty Turek z wszechobecnych w Japonii i Turcji plakatów reklamują wyprodukowaną wspólnie podwójną epopeję opowiadającą jak to w 1890 roku Japończycy ratowali tonącą załogę tureckiego statku "Ertugrul", który przywiózł cesarzowi Meiji dary od sułtana Abdulhamida II
i Teheran 1985 roku kiedy Turcy na rozkaz prezydenta Ozala ocalili 2150 Japończyków z ogarniętego wojną Iranu.
Premiera miała miejsce 25 grudnia w 300 kinach Turcji, a w Japonii trochę wcześniej - w 309 kinach jednocześnie.
Wspólny blockbuster obu krajów został wyprodukowany w nieprzypadkowym momenie ich politycznego i gospodarczego zbliżenia - Japonia i Turcja aktywnie współpracują w swoje wzajemne "pół drogi" - na terenie rosyjskiego podbrzusza Azji Centralnej:
W Turkmenistanie Japonia ma wybudować za 16,5 mld $ supernowoczesny zakład przerabiający gaz ziemny, ale rękami tureckich firm, które na tamtejszym trudnym terenie skutecznie funkcjonują. Finansowanie i technologia będą japońskie, a wykonawcy - tureccy.
Ponadto Mitsubishi wyposaży fabryki nawozów sztuczych, a Kawasaki wybuduje rafinerię benzyny z gazu ziemnego. Razem japońskie inwestycje w Turkmenistanie wyniosą 18,5 mld $.
Tokio, jak i Ankara wspierają budowę gazociąg TAPI, mający transportować turkmeński gaz przez Afganistan i Pakistan do Indii:
który oprócz swojej ekonomicznej, ma i olbrzymią polityczną kontrwagę, a nawet dwie:
1. dywersyfikuje rynek zbytu olbrzymich turkmeńskich złóż gazu, uniezależniając go od wpływów Rosji (lub chińskiej alternatywy);
+ co znacznie ważniejsze dla interesów USA:
2. nie dostarcza turkmeńskiego gazu do Chin.
Takie przykłady współpracy turecko-japońskiej pokazują postsowieckim państwom Azji Środkowej, że jest trzecie wyjście w trudnym wyborze: albo Rosja, albo Chiny.
W samej Turcji japońskie firmy, w tym Mitsubishi Heavy Industry, inwestują 22 mld $ w budowę elektrowni atomowej w Sinop. Ten ważny dla Tokio projekt kuruje premier Abe. Japończycy uważnie śledzą postępy budowy pierwszej tureckiej elektrowni atomowej w Akkuyu, którą budują Rosjanie. Gdyby powinęła im się z jakiś względów noga, to Mitsubishi pewnie chętnie zajęłoby to miejsce. Dlatego też po zestrzeleniu rosyjskiego szturmowca SU-24 przez Turcję i zapowiedziach ekonomicznej zemsty Kremla, premier Erdogan niezbyt przejął się rosyjskimi pogróżkami. Na razie Rosja odpowiedziała bojkotem tureckich pomidorów i kurortów. Atomową elektrownię dalej buduje...
Premierzy obu państw spotkali się w ostatnim roku 3 razy: w maju, październiku i listopadzie. Turcja interesuje się japońskimi silnikami do swoich czołgów, a Japonia zniosła ograniczenia na export uzbrojenia.
Omawiany film "Ertugrul 1890" ma i ekonomiczny aspekt - sponsorowały go Turkish Airlines - osobiście z moich doświadczeń najlepszy przewoźnik na dalekich trasach (latałem nimi na trasie Islambul-Bangkok). Ma on ambicje przeprowadzić stały powietrzny korytarz z bogatej Południo-Wschodniej Azji do Europy via Islambul. Wykasowując innych konkurentów, w tym rosyjski Aeroflot.
Co ciekawe oba państwa w obliczu kryzysu krymsko-ukraińskiego i sankcji anty-rosyjskich prowadziły podobną politykę tym sankcjom niechętną, mimo, że wobec Rosji mają swoje historyczne resentymenty, a nawet zdecydowane pretensje terytorialne (Japonia - Kuryle i południowy Sachalin, Turcja - sojusznik Azerbejdżanu w jego sporze z protegowaną Rosji Armenią). Japonia przystąpiła do sankcji najpóźniej z sojuszników USA, a Turcja - w ogóle, obficie korzystając z dostępu na chłonny rosyjski rynek, opróżniony z EUropejskich produktów.
Dopiero zestrzelenie rosyjskiego SU-24 dało powód Rosji (nie Turcji!) do ogłoszenia sankcji, głównie na tureckie produkty spożywcze i tekstylne.
Japonia spokojnie czekając na swoją szansę (nigdy nie uznała rosyjskiej "tymczasowej okupacji" Wysp Kurylskich), racjonalnie chciałaby wydusić z upadającej gospodarki rosyjskiej, co się da.
Pewnie stąd apele japońskich polityków (teraz opozycyjnych) o zniesienie sankcji przeciwko Rosji.
I jeszcze jedna ciekawostka: fabrycznie nowe modele TOYOTA są w rosyjskich autoryzowanych salonach niemal o połowę tańsze niż polskich (czyli tanich EUropjskich, bo w Niemczech ceny nowych aut są jeszcze droższe). Sprawdziłem, w szoku byłem.
I skoro zaszliśmy na temat najpopularniejszej japońskiej marki na świecie - w Turcji od kilku dobrych lat działa fabryka samochodów Toyota. Produkuje ok. 150 tys. aut rocznie, na 30, przeważnie EUropejskich rynków. Jest jednym z największych zakładów produkcyjnych w Turcji.
Napisane na podstawie własnej wiedzy oraz:
dailysabah.com/cinema/2015/12/25/125-years-of-friendship-revived-at-turkish-premiere-of-ertugrul-1890
trtworld.com/art-culture/turkish-japanese-co-production-ertugrul-1890-premieres-17635
echo.msk.ru/blog/golovnin/1690982-echo/