Witek Witek
1874
BLOG

Moje pożegnanie z Dyplomatołkiem. Profesorowi Władysławowi Bartoszewskiemu

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 107

Wbrew łudzącemu tytułowi nie będzie ów tekst atakiem na autora tego wyśmiewającego epitetu, ale nie można nie zauważyć, że szyderczo niczym bumerang uderzył on w autora i w jego partyjnych nominantów (np. w następcę min.Fotygi Radka Sikorskiego, który oddając się nadmiernemu twitterowaniu palnął tam masę głupot, walczył z nazwami miast rosyjskich (sic!), żeby o słynnej podsłuchanej "łasce" Amerykanom i rasistowskim żarcie o dziadku Obamy nie wspominać)
   
    Mój stosunek do Władysława Bartoszewskiego mocno embiwaletny jest. Zmieniał się od niezainteresowanej życzliwości (nie było go w drugie połowie lat 80-tych w polskiej opozycji, ani w słuchanym RWE i innych "głosach wolnego świata") aż po samodzielne Go dostrzeżenie i docenienie, gdy był z wałęsowskiej nominacji pierwszy raz ministrem spraw zagranicznych.
Potem uznanie przerodziło się niemal w zachwyt, a od 2006 r. w coraz większe rozczarowanie...
Szkoda, a mogło być tak pięknie i Jego pogrzeb wielką manifestacją Narodowej jedności...

   Nie pisałbym o swoim stosunku do Władysława Bartoszewskiego, który i niekonsekwentny jest, i może nie całkiem sprawiedliwy, gdyż był Powstańcem'44 - ergo moje: szacunek, estyma, hołd, itd., i z którym nie znałem się osobiście - spotkałem Go wszystkiego trzy razy.
    Ale pod doskonałym epitafium od Joanny od Beretów (wakcji) wpisywało się mnóstwo nekrofilicznych hien ze swymi mózgowymi ekskrementami, a całość miksu obrzydliwości i debilizmu doskonale dopełnił niejaki PRZEDSIĘBIORCA, który napisał o Zmarłym:
"Skutecznie, po wojnie, wygaszał pamięć o Kazimierzu Leskim" (link)
   Odpowiedziałem mu tak i tak:
"Korzystając z nadmiernej tolerancji cierpliwej Gospodyni bloga do napisanych bzdur, podłych insynuacji i bezczelnych kłamstw takie różne moralne pluskwy jak pow. cytowany, usiłujące obsikać Pamięć człowieka, który już sam obronić się nie może, rozsiewają swoje umysłowe fekalia.
Mam książkę Bartoszewskiego "Warszawski pierścień śmierci" wydaną w 1967 r. (nakład 10 tys. ale było kilka wznowień) :
Kazimierz Leski, inż. (ps. "Bradl") występuje tam 3 TRZECH miejscach:
      "Garlińskiego zastąpił od razu Kazimierz Leski, inż. (ps. "Bradl"), jego osobisty przyjaciel, pełniący odpowiedzialne funkcje w innym dziale wywiadu AK. Zastępca Garlińskiego stał się teraz najbliższym współpracownikiem "Bradla". Rozbudowywano nadal systematycznie zewn. i wewn. siatkę więzienną."
     "Kontakty między kierownictwami zewn. siatki więziennej ZWZ-AK i Delegatury (...) kontynuowane były osobiście i korespondencyjnie przez Kazimierza Leskiego."
      "Z referatem 998 współdziałali stale lekarze dochodzący na Pawiak z miasta - Stefan Baczyński, Szczepan Wacek, Józef Koenig i lekarz stomatolog Zofia Grzybowska.
W 1943 r. zaprzysiężono w AK czynną już uprzednio na Pawiaku w ramach konspiracynej łączności strażniczkę Zofię Doellinger" (informacje od Kazimierza Leskiego)
"

   Tak oto wyglądało w gomułkowskich latach 60-tych "wygaszanie pamięci" o gwiezdzie AK-owskiego wywiadu, który wtedy nie był nawet tolerowanym przez komunistyczne władze.
Ale aby dokładniej zweryfikować tę insynuację u źródeł zapytałem o nią samego syna generała von Hallmana Krzysztofa Leskiego (kiedyś w salonie24.pl i w przyszłości również, chciałbym). Odpowiedział mi:
"Sorry, pierwsze słyszę. Słabo też kumam, jak miałby “wygaszać pamięć”.
“Przedsiębiorca” najwyraźniej snuje swój mały hejcik.
"

    I tak z wieloma innymi insynuacjami - a to ktoś usłyszał, komuś się usłyszało, komuś innemu wydało... Bez wątpienia "dziadek" ostry jak brzytwa język miał i operował nim z prędkością karabinu maszynowego, a przy tej prędkości nie zawsze myśl nadąża za ciałem...
Tak scharakteryzował go Stefan Kisielewski w swoim "Alfabecie Kisiela":
"W.B. - mój wielki przyjaciel. Szalenie wygadany. Pamiętam, że po Paździeniku (1956) były sprawy sądowe o odszkodowanie za więzienia. Powoływano Bartoszewskiego na świadka i kiedy sędzia się dowiadywał, że on ma być świadkiem, to nie dopuszczał do rozprawy. Przyznawał odszkodowanie byleby on  nie gadał, bo mówił jak maszyna. Miał różne przykrości. Teraz jest w Niemczech. Wybitny historyk – moim zdaniem. Ja mam do niego pretensję, że zburzył Warszawę, ale on twierdzi, że Powstanie musiało być."

    Mile zaskoczyło mnie, że mimo swoich wad miał (np. zauważyłem, że był łasy na zaszczyty) "Dziadek" duży dystanst do siebie. W tych 3 krótkich z Nim spotkaniach naturalnie zagadałem Go o Powstanie i kilkakrotnie wskazałem na Jego "nieścisłość" i "niekonsekwencję" w odpowiedziach...
I co mnie zbiło z pantałyku - że zgodził się potulnie z moimi uwagami: "No tak, ale ..." i dalej seria jak z kulomiotu [= karabinu maszynowego... :)
    A propos zaszczytów - chwalił mi się, że ma jakiś rosyjski order od Borysa Jelcyna, którego nie ma nawet prezydent Jaruzelski (ach ta pamięć, nie boli!). Szukałem w rosyjskich źródłach potwiedzenia / śladu - nie znalazłem ani jednego...
    W ostatnich latach sporo zawiodłem się na nim, może za wiele od niego oczekiwałem, uwierzyłem, że nawet w polityce "Warto być przyzwoitym"... [Es lohnt sich anstaendig zu sein]
Papież nawet Kwacha nie zgromił publicznie nigdy i do Papamobile go z Shazzą zaprosił (ja wiem, że Święty, ale W.B. od swego Autorytetu i przyjaciela chyba mógłby się czegoś nauczyć - w ideale oczekiwałem od niego, zwłaszcza, gdy zostaliśmy w 2005 r. sierotami, chciałoby się, aby był z nami jakiśkolwiek mądry Przewodnik.
Ale na przykładzie Dziwisza widzimy, że Wielkość nie jest zaraźliwa...
(patrz Piłsudski i jego Rydze, Becki, Sławoje i inne (puste i zepsute) Dęby...
    Myślę, że coś niedobrego musiało wydarzyć się między 2006 a 2007 roku - Bartoszewski nie wybaczył PiS-owi manewru koalicyjnego z Samoobroną i (mniej) Giertychem, bo wciąż liczył na PO-PiS (byłem na Jego spotkaniu ze studentami na Politechnice Gdańskiej chyba wiosną'2006, mówił, że mimo wszystko wkrótce powstanie ta koalicja), a potem łasemu na zaszczyty "Profesorowi" musiał czegoś odmówić Prezydent Kaczyński, który umiał popełniać gafy towarzyskie. Jakieś osobiste powody musiały zaistnieć dla takiego dzikiego, jakże typowego dla temperamentu ówczesnego 85-latka, ataku na partię Kaczyńskich i ich elektorat. Cóż, grupowe określenie również MNIE per "bydło" nie skłoniło mnie do głosowania na partię Tuska, Nowaka od zegarków (3miasto dużą wiochą jest), Pomaski i Niesiołowskiego. A nawet na przekór - oddaliło mnie bezpowrotnie od jakiejkolwiek o tym myśli...
    
    Najbardziej zawiódł mnie Władysław Bartoszewski, jako historyk, dyplomata (w tym wypadku samokrytycznie DYPLOMATOŁEK) i były minister spraw zagranicznych, gdy wystosował publiczny apel o nadanie jakiejśkolwiek nawet małej ulicy w Warszawie imienia przedwojennego ministra SZ Becka, głównego politycznego sprawcę katastrofy wrześniowej 1939 i zniknięcia państwowości polskiej w kolejnym rozbiorze Polski między Niemcy i Rosję. Poświęciłem temu kilka notek, m.in.:"Beck z nagrobka swojej polityki zrobił sobie piedestał".

youtube.com/watch?v=5C9hsclWK9A

    Jednak mimo powyżej wymienionych pretensji i wad Władysław Bartoszewski był wielką, mądrą i uczciwą postacią. Wszystko co robił, nawet gdy się mylił i ranił innych, czynił z myślą o Polsce. Na pewno był wielkim patriotą i bardzo silnym, mimo zawsze mizernego zewnętrznego wyglądu, człowiekiem. 200 dni w Konzentrationslager Auschwitz, klęska Powstania i Glattrasierung Stadt Warschau, 9 zim w komunistycznych śledztwach i więzieniach, potem śledztwa i rewizje eSBeków, następnie pół roku internowania na drawskim odludziu nie złamało Go. Nie złamałoby Go nic.

     Jako, że nie znałem Władysława Bartoszewskiego osobiście bezczelnie skopiuję opinię o Nim od Osoby, która z nim pracowała, a której uczciwości ufam bezgranicznie:
     Ostatni raz widziałam Pana Profesora 12. marca 2015 r., 6 tygodni temu, na konferencji: "Na drodze do pojednania (Unterwegs zur Versö̱hnung) Upamiętnienie Memorandum Wschodniego Kościoła Ewangelickiego w Niemczech z 1965 roku (Erinnerung an die Ostdenkschrift der Evangelischen Kirche in Deutschland 1965)".
     Jak zwykle energiczny i pogodny - opowiadał ze swadą i ogromną wiedzą o tamtych latach i wydarzeniach.
      Pana Profesora wspominam jako człowieka pogodnego, uśmiechniętego, energicznego, żywiołowego, szczerego, otwartego. Jako człowieka z krwi i kości - o krewkim temperamencie i niewyparzonym języku. Jego działalność publiczna w ostatnich latach często mnie zasmucała, Jego oceny, a zwłaszcza sformułowania często budziły mój sprzeciw - jednak wiem, że był sobą, że reagował szczerze i spontanicznie, że nie umiał ważyć słów, że nie potrafił inaczej, że działał w dobrej wierze i z przekonania.  Wiele Jego zachowań w ostatnich latach kładłam na karb wieku - a wychowano mnie w wielkim szacunku dla ludzi starych, którym wolno więcej, którym się więcej wybacza.
    Co dla mnie pozostanie najważniejsze  - odszedł warszawiak, żołnierz Armii Krajowej, Powstaniec Warszawski, odznaczony Krzyżem Walecznych. Człowiek dzielny, bezkompromisowy, przeciwstawiający się dwóm wielkim totalitaryzmom XX wieku,  który nigdy nie dał się złamać. Świadek historii, zasłużony dla pojednania polsko-niemieckiego, któremu poświęcił życie.

Cześć Jego pamięci!

Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie..."
http://beret-w-akcji2.salon24.pl/643675,odszedl-prof-wladyslaw-bartoszewski

Od Lestata podprowadzone zdjęcie W.Bartoszewskiego z Sopotu (koło mola) z 1934 r.
Pożegnanie z Dyplomatołkiem
lestat.salon24.pl/643663,pomylka-bartoszewskiego-na-wlasnej-stronie

+  Zostawił nam prof. Bartoszewski niezwykle cenny oręż do walki przeciw zakłamywaniu roli Polaków podczas Zagłady Żydów - "Ten-jest-z-ojczyzny-mojej" W. Bartoszewskiego - znakomita odpowiedź zakłamywaczom historii

     Przy okazji polit. bieżączki najrozsądniejszy komentatot salonu24.pl:
"Kukiz nie może w drugiej turze poprzeć Komorowskiego, który po 8 latach rządów PO jest wręcz symbolem zgniłego "systemu" i rządzącego skorumpowanego establishmentu. Nawet gdyby to zrobił, dla jego wyborców nie będzie to miało żadnego znaczenia - nie posłuchają.
Za to Duda może zrobić wszystko by pozyskać głosy elektoratu Kukiza. Oczywiście zamiast obelg i gadania o głupocie i niedojrzałości jego zwolenników oraz snucia absurdalnych teorii spiskowych trzeba coś tym ludziom w kwestii JOW-ów zaoferować. Choćby na początek ordynację mieszaną, co pozwoli Kukizowi z czystym sumieniem wezwać tych którzy go popierają do głosowania na Dudę.
PiS może też w poczuciu swej moralnej i intelektualnej wyższości nad resztą Polaków nie zrobić nic by pozyskać głosy wyborców Kukiza i patrzeć na kolejne sukcesy PO i kolejną ich kadencję u władzy To by było już 12 lat ich rządów - 1/3 , 1/4 dorosłego życia wielu ludzi . Stracone lata, których nikt już nam nie wróci. Jeżeli ktoś twierdzi, że stać na kolejne, byle tylko ignorując rzeczywistość, zignorować Kukiza i jego wyborców to po prostu pieprzy od rzeczy.
MANU IN FERRUM 2.05 11:20
Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura