Witek Witek
6558
BLOG

Doskonały film wczoraj widziałem - "Nadzy wśród wilków"

Witek Witek Kultura Obserwuj notkę 30

O obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie wiedziałem tylko tyle, że był taki, znajdował się w środkowych Niemczech, więzieni i zabijani byli w nim również Polacy; został wyzwolony przez Amerykanów wiosną 1945 roku.
   Dopiero przedwczoraj bardzo przypadkowo usiadłszy przed telewizorem bez nadziei na cokolwiek wartościowego przełączałem kanały i natknąłem się na początek filmu w pierwszym programie niemieckiej telewizji ARD. "Na 99% na pewno jakiś kryminał niemiecki" - pomyślałem. Pole, łany zboża, rzeczka, łódka, idylla, aż tu nagle gwałtowny przeskok do nazistowskiego Konzentrationslager - wrzask komend strażników i kapo, popychanie i bicie, bicie w twarz, bicie w brzuch, pejczem, pałką, kolbą karabinu... Ciągłe zagrożenie kolejnym uderzeniem...
    Pokazana historia uwięzienia i wysłania do obozu koncentracyjnego niemieckiego antyfaszysty. Po dłuższym wstępie akcja przenosi się do ostatnich tygodni przed wyzwoleniem KL Buchenwald. Bohater pełni tu prominentną (nazwa obozowowego pochodzenia, chyba) funkcję w sortowni rzeczy. Podczas dostawy nowych więźniów z Krakowa okazuje się, że jeden z nich schował w walizce żywego 3-letniego chłopczyka pochodzenia żydowskiego... Uprzywilejowani kapo postanawiają go ratować. W tymże czasie, w obliczu amerykańskie ofensywy władze obozu organizują stopniowy proces "rozładowania" polegający na wywożeniu i mordowaniu więźniów. Tropią też konspiracyjną organizację obozową, wiedząc, że ukrywa ona broń i przygotowuje więźniów do buntu. Arcytrudno w takich warunkach ukrywać 3-letnie dziecko, które nie ma prawa żyć, wg ówczesnego niemieckiego prawa, co najmniej z kilku powodów.
      Każdy dzień przybliża do upragnionego wyzwolenia, ale każda minuta może być ostatnią chwilą życia dowolnego z więźniów...

     Bardzo dobrze zrobiony film, trzymający nawet takiego tak wymagającego jak ja widza, w napięciu od pierwszych do ostatnich sekund obrazu.

    Oglądając go, mimo wszystko byłem przekonany, że wątek ratowania 3-letniego dziecka w okrutnej rzeczywistości KZ-etu jest wymyśloną fabułą na podobieństwo przejmującego włoskiego filmu "Życie jest piękne". Po obejrzeniu zainteresowałem się tym i okazało się, że nie - był taki 3-letni chłopczyk ukrywany w ostatnich tygodniach obozu Buchenwald. Jego imię - Stefan Jerzy Zweig. Nieprawdopodobna historia. Jednak prawdziwa...

    Główny temat "Nadzy pośród wilków" [= Nackt unter Wölfen] to historia obozowej konspiracji zdominowanej przez niemieckich komunistów, torturowania jej członków i zorganizowanego przez nią skutecznego buntu na kilka godzin przed dotarciem US Army, gdy siły SS zamierzały wymordować pozostałych więźniów.
       Nie rozumiem dlaczego przebieg tego powstania został pokazany tak skromnie i prawdopodobnie, jak gdyby reżyser  nie chciał kolejną nieprawdopodobnością szokować widza. Bo w istocie stała się rzecz trudna nawet do wyobrażenia - więźniowie, mając wcale niezły arsenał broni (1 karabin maszynowy (sic!) i 91 pistoletów, opanowali obóz, biorąc do niewoli 125 SS-manów - część strażników, którzy nie zdążyła uciec.

Za wiki - ciekawe również o Polakach:
    "Thanks in large part to the efforts of Polish engineer Gwidon Damazyn, an inmate since March 1941, a secret short-wave transmitter and small generator were built and hidden in the prisoners' movie room. On April 8 at noon, Damazyn and Russian prisoner Konstantin Ivanovich Leonov sent the Morse code message prepared by leaders of the prisoners' underground resistance (supposedly Walter Bartel and Harry Kuhn):

To the Allies. To the army of General Patton. This is the Buchenwald concentration camp. SOS. We request help. They want to evacuate us. The SS wants to destroy us.

The text was repeated several times in English, German, and Russian. Damazyn sent the English and German transmissions, while Leonov sent the Russian version. Three minutes after the last transmission sent by Damazyn, the headquarters of the US Third Army responded:

KZ Bu. Hold out. Rushing to your aid. Staff of Third Army.

According to Teofil Witek, a fellow Polish prisoner who witnessed the transmissions, Damazyn fainted after receiving the message.[35] After this news had been received, Communist inmates stormed the watchtowers and killed the remaining guards, using arms they had been collecting since 1942 (one machine gun and 91 rifles).[36]

Obozowy ruch oporu
O ruchu oporu, jaki powstał na terenie obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie mówili goście Jana Owsińskiego w audycji ”Zerwane druty”, nadanej w kwietniu 1975 r.: Henryk Sokolak, Wacław Czarnecki i Tadeusza Findziński.
Co spowodowało, że Buchenwald różnił się od innych obozów? – pytał autor programu. - Istotą było to, by nie dopuścić do realizacji idei SS, że człowiek niszczy człowieka – stwierdził jeden z gości. - Przeciwstawiono się tej linii działania Niemców.
W Buchenwaldzie znalazła się bardzo duża grupa więźniów politycznych, którzy starali się stosować do zasady: ”Przetrwasz, jak będziesz solidaryzował się z innymi, jak będziesz czuł się cząstką pewnej społeczności” – słyszymy w komentarzu.
Ostatni dramat więźniów Buchenwaldu
31 marca 1945 r. 3. Armia amerykańska pod dowództwem gen. George’a Pattona zajęła miasto Eisenach położone kilkadziesiąt km od Buchenwaldu. Wówczas cofające się przed wojskami sojuszniczymi oddziały SS wzmocniły załogę wartowniczą obozu. Komendant KL Buchenwald Hermann Pister zaczął przygotowywać ewakuację obozu. Pierwsze kolumny więźniów wyszły 2 kwietnia 1945 r. Tuż przed wyzwoleniem ich ilość spadła z ok. 80 tys. do 20 tys.
Wyzwolenie
Był 11 kwietnia 1945 r. Do obozu dotarła wiadomość, że amerykańskie wojska ruszyły w stronę Buchenwaldu. Więźniowie postanowili podjąć walkę z Niemcami.
- Dobiegliśmy do drutów – wspominał ten dzień jeden z uczestników audycji. - Mieliśmy przygotowane wyostrzone, specjalnie izolowane, ciężkie łopaty z kamieniołomów, którymi można byłoby uderzyć w druty elektryczne, tak by je przerwać. Nie wiedzieliśmy czy prąd został już wyłączony. Wówczas usłyszeliśmy pojedyncze strzały.
polskieradio.pl/39/156/Artykul/820537,Buchenwald-miejsce-kazni-56-tysiecy-wiezniow


    Jeszcze o obrazie - nasz niedobry znajomy od "Nasze matki, nasi ojcowie" Philipp Kadelbach wyreżyserował go perfekcyjnie. Widać studia w amerykańskiej Pittsburgh Filmmakers' School of Film polem nie wyszły. Polacy zostali przedstawieni dosyć pozytywnie, jeden wręcz heroicznie ("Kein Kind!"), choć w rzeczywistości odegrali jeszcze większą rolę w obozowej konspiracji i wyzwoleniu - patrz angielski text powyżej. Scenariusz tego samego byłego DDR-pogranicznika Stefan Kolditz, który powymyślał oszczercze wobec Polaków scenki do filmu "Unsere Mütter, unsere Väter". Tym razem powstrzymał się. Albo nie dostał zalecenia.

    Rozmawiałem kilka lat temu z młodym Niemcem (ur. ok.1980 r.) - twierdził, że "Pianista" Polańskiego zrobił na nim największe wrażenie ze wszystkich filmów, które oglądał. Opowiadał mi sceny, które najmocniej wryły mu się w pamięć, m.in.: dzielenia się ostatnim cukierkiem na Umschlagplatz. Pytał, czy ja jako Polak mam do niego żal, za to co jego przodkowie uczynili w Polsce i prosił o wybaczenie... Siła wielkiego kina.
   


https://www.youtube.com/watch?v=ziUpDmVwS60

Poniżej dość krytyczna recenzja, moim zdaniem, niesłuszna, od Christoph Dieckmann:
"Nackt unter Wölfen"NS-Terror in Degeto-Farben
Eine Revision der antifaschistischen Bibel: Die ARD wagt die Neuverfilmung von Bruno Apitz' Buchenwald-Roman "Nackt unter Wölfen". von Christoph Dieckmann
    KZ-Häftlinge retten ein dreijähriges Kind vor der SS: Bruno Apitz' Roman "Nackt unter Wölfen" in der ARD-Neuadaption von Philipp Kadelbach.   |  © MDR/UFA FICTION
      Bruno Apitz' Lagerroman Nackt unter Wölfen war die antifaschistische Bibel der DDR. Ein Überlebender schilderte die Hölle Buchenwald. Das Buch enthielt auch staatstragende Mythen, ebenso Frank Beyers Defa-Film von 1963. Es ist also immerhin mutig, wenn die ARD 70 Jahre nach der Befreiung des Konzentrationslagers Buchenwald eine Neuverfilmung zur besten Sendezeit platziert. Allerdings folgt die Adaption von Regisseur Philipp Kadelbach (Unsere Mütter, unsere Väter) nur "Motiven des Romans".
     Erzählt wird von den letzten Wochen der Nazidiktatur. Aus dem Osten kämpft sich die Rote Armee gen Berlin. Von Westen nahen die Amerikaner, die große Hoffnung der Gemarterten von Buchenwald. Quer durch Deutschland treibt die SS Todestrecks aus Häftlingen evakuierter Konzentrationslager. Ein solcher Transport, von Auschwitz kommend, erreicht im Spätwinter 1945 Buchenwald.
     Im Koffer schmuggelt der Pole Jankowski einen dreijährigen jüdischen Jungen ins Lager. Dessen Eltern wurden umgebracht. Fände die SS das Kind, wäre das sein Tod. Der Knirps rührt die Herzen seiner Entdecker. Die Häftlinge Höfel und Pippig gehören zur kommunistischen Lagerorganisation, die den bewaffneten Aufstand vorbereitet. Der Junge gefährdet dieses illegale Netzwerk, deshalb befiehlt dessen Leiter Bochow: Das Kind muss fort, schon mit dem nächsten Transport. Pippig und Höfel widersetzen sich, heimlich. Das Kind bleibt im Lager – und wird entdeckt. SS-Scharführer Zweiling denkt an die nahenden Amerikaner und hält vorerst dicht, um sich am Tag X die Fürsprache der Häftlinge zu sichern. Dann kriegt er kalte Füße.
    In der DDR war "Nackt unter Wölfen" Schullektüre. Die meisten Schüler besuchten zur Vorbereitung der sozialistischen Jugendweihe die KZ-Gedenkstätte Buchenwald auf dem Ettersberg bei Weimar. Heute liest man Bruno Apitz' Roman atemlos wie einst, historisch freilich etwas klüger. Die kommentierte Neuausgabe des Aufbau-Verlags von 2012 enthält auch Passagen, die der Autor korrigieren musste, bevor sein Buch 1958 erscheinen konnte. Zwei Dogmen waren zu hüten: die Selbstbefreiung des KZ Buchenwald und die heroische Rolle der Kommunisten.
    Der Leipziger Kommunist Apitz wurde bereits 1933 eingekerkert und kam 1937 nach Buchenwald. Bis 1945 starben dort 56.000 Menschen. Apitz hatte einen besonderen Status. Der vielfältig begabte Mann arbeitete in der Künstlerwerkstatt und fertigte Schnitzwerke für die SS, mit der er in näheren Umgang kam als die meisten der Geschundenen. Korrumpiert hat ihn das nicht, doch befähigt zur Differenzierung der Täter.
Im Roman steht Menschlichkeit über Parteidisziplin.
Der nachmalige DDR-Schriftsteller Apitz hätte gern deutlicher beschrieben, dass auch Buchenwalds Opfer moralisch dem Gesetz des Dschungels unterlagen. Die Selbstverwaltung des Lagers oblag nach dem Willen der SS den politischen Häftlingen. Auch Kommunisten mussten also schuldig werden, wenn sie die Ihren schützten, etwa bei der Zusammenstellung von Vernichtungstransporten. Das wirkliche Buchenwald-Kind Stefan Jerzy Zweig überlebte, weil dafür der 16-jährige Sinto Willy Blum auf die Transportliste kam. Bei Apitz steht Menschlichkeit über Parteidisziplin. Kommunist ist, wer sich als Mensch bewährt. An der Rettung des Kindes erweist sich die humane kommunistische Idee, jenseits aller Ideologie.
     Und hier beginnt die verfälschende Tendenz der Neuverfilmung. Was wollte Regisseur Kadelbach vermitteln – den Roman oder Historie für ein nachgeborenes Publikum? Die Rolle der Kommunisten wird konsequent minimiert. Eine Selbstbefreiung des Lagers Buchenwald findet nicht statt; sie reduziert sich auf kollektiven Ungehorsam, als die Kommandantur den Aufmarsch zur Evakuierung befiehlt. Die Häftlingswaffen kommen nicht zum Einsatz, denn die SS türmt nur vor den nahenden Amerikanern.
     Man darf ja vermuten, dass es ähnlich war. Es scheint auch realistisch, dass die 21.000 Davongekommenen von Buchenwald die Stunde der Freiheit am 11. April 1945 traumatisiert erlebten, nicht als Jubelsturm der Massen wie in Apitz' Buch und Frank Beyers Film. Apitz beharrte darauf, er habe einen Roman geschrieben, konnte aber nicht verhindern, dass sein Werk, die Schöpfung eines Augenzeugen, in der DDR als der offizielle Buchenwald-Report kursierte. Die Wucht der Erzählung verstärkte sich durch die (schwarz-weiße) Defa-Verfilmung. Gedreht wurde damals auf dem authentischen Lagergelände, wie nun wieder, jetzt in Farbe.
Zeit.de/kultur/film/2015-03/nackt-unter-woelfen-film-ard-philipp-kadelbach
 

"Nackt unter Wölfen": Kultur, "Nackt unter Wölfen", Fernsehproduktion, Literaturverfilmung, ARD, KZ Buchenwald, Konzentrationslager, Nationalsozialismus

In der Defa-Verfilmung von "Nackt unter Wölfen" (1963) spielte der ehemalige KZ-Häftling Erwin Geschonneck (li.) den Lagerältesten Walter Krämer. Armin Mueller-Stahl ist als sein Mithäftling André Höfel zu sehen.   |   © MDR/Progress

Kadelbachs KZ-Naturalismus zeigt todgeweihte Gestalten, die als Gerippe durch Scheiße und Gewalt marodieren. Eingefügt sind Dokumentarszenen vom Vormarsch der Amerikaner sowie Zusatzepisoden von Mord und Selbstjustiz. Der Kindsschmuggler Jankowski wird im Lager erschossen. Zwei Häftlinge sterben bei Außenarbeiten in Kromsdorf, weil sie einer deutschen Frau nachschauen. Geschichtsbuchkompatibel doziert Buchenwalds Lagerleiter Schwahl seinen Paladinen die Taktik von SS-"Reichsführer" Himmler: "Er will die Juden als Faustpfand benutzen. Er hofft auf einen einseitigen Waffenstillstand mit den Amerikanern, um dann mit ihnen zusammen gegen die Russen zu marschieren." Gewiss braucht das gesamtdeutsche Publikum 2015 mehr Grundinformation als das ostdeutsche 1963. Was aber mangelt?
    Schauspiel und Textrespekt. Mit Apitz' Gestalten wird recht willkürlich umgesprungen. Gleich zu Beginn befremdet eine schmalzig erfundene Retrospektive. Plump vergröbert ist jene Romanpassage, in der die Weimarer Gestapo Pippig und dessen angstvollen Kameraden Rose vernimmt. Im Buch bringt der Anblick des gefolterten Pippig Rose in Panik und zum Verrat. Bruno Apitz hatte der Gestalt des August Rose ein eigenes Trauma eingeschrieben, Frank Beyer ließ ihn vom Ex-Buchenwald-Häftling Peter Sturm spielen: ein psychotisches Meisterstück. In der Neuverfilmung entfällt die Gestapo, bleibt Pippig ungefoltert. Rose erhängt im Lagerbunker auf Geheiß der SS den – bei Apitz wie Beyer überlebenden – Polen Kropinski. Warum?
Die Nico-Hofmann-Ästhetik irritiert
Fast durchweg bleiben die Darsteller des neuen Films hinter den Defa-Akteuren zurück. Florian Stetter als Pippig romantisiert, als weile er noch bei den Dreharbeiten von Dominik Grafs Die geliebten Schwestern, wo er den traumäugigen Schiller gab. Welch handfester Prolet war dagegen Fred Delmares Pippig. Wie aasig zynisierte Erik S. Klein als Untersturmführer Reineboth. Dessen Wiedergänger Sabin Tambrea stakst als SS-Silhouette durch die Handlung, böse, doch mephistophelisch impotent. Der Rückversicherer Zweiling ist geradezu verschenkt, sein Nazi-Weib Hortense wurde gänzlich gestrichen. Schrie diese Prachtrolle nicht nach Veronica Ferres?
    Gewonnen hat Thorsten Merten als Bochow, der Kopf des geheimen Lagerkomitees. Auch der Sadist Mandrill wurde phänotypisch erfolgreich aufgerüstet. Bieder agiert Sylvester Groth als Lagerältester Krämer. Den spielte seinerzeit der knorrige Jahrhundertmime Erwin Geschonneck, allerdings nur nach großer Überwindung. Geschonneck war von 1939 bis 1945 selbst KZ-Insasse gewesen. Noch am 3. Mai 1945 überlebte er die Versenkung des Häftlingsschiffs Cap Arcona durch britische Bomber in der Lübecker Bucht.
Wallende Nebel und penetrante Musik
Nackt unter Wölfen in der Fassung von 2015 bezeugt die Unschuld der späten Geburt. Dieser Film stammt eben nicht von Zeitgenossen des NS-Regimes, deren Kunst die eigene Generationserfahrung spiegelte. Hier rekonstruieren Nachgeborene Geschichte, deren Lehren sie weitergeben möchten. Das ist so nötig wie ehrenwert. Doch irritiert, und zwar seit Jahren, die Nico-Hofmann-Ästhetik. Dieser monopolistische Produzent inszeniert, Film für Film, die Nazizeit als Melodram – plakativ emotional, mit wallenden Nebeln und penetranter Musik, deren Soße alle Gefühlslücken füllt. Hofmanns TV-Reenactment bebilderte bereits Rommel und Stauffenberg, Dresden und Die Flucht. Auf Unsere Väter, unsere Mütter folgt nun also Buchenwald. Das ergibt eine flächendeckende Übermalung der NS-Epoche mit Degeto-Farben.
   Natürlich gibt es Schlimmeres, etwa so genannte Antikriegsfilme mit moralistisch kaschierter Gewaltlust. Hofmanns Erzählungen zielen auf Versöhnung, doch ungleich eindrucksvoller bleibt Bruno Apitz' Roman. Bis heute beweist er auch die deutsche Teilung: im Osten Volksbuch (gewesen), im Westen kaum bekannt. Möge der Film das ändern.

Änderung vom 3. April 2015: In der ursprünglichen Fassung hieß es "In der Neuverfilmung erhängt Rose Pippig auf SS-Geheiß." Richtig ist, das Pippig in beiden Fassungen überlebt. In der Neuverfilmung erhängt Rose auf Geheiß der SS den - bei Apitz wie Beyer überlebenden - Polen Kropinski.
_______________________________________________________________

Przypominam o II etapie naszej salonowej akcji WYŚLIJ PACZKĘ UKRAIŃSKIEMU ŻOŁNIERZOWI!
Prezydent Polski powinien pojechać do Moskwy na Święto Pobiedy 9 maja

Prezydent Polski powinien pojechać do Moskwy na Święto Pobiedy 9 maja

Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura