Witek Witek
1388
BLOG

Koniuchy 29 stycznia 1944 - nie tylko Rzeź Wołyńska

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Wrogo do epokowego polsko-ukraińskiego porozumienia (przekreślenie skutków Umowy Perejesławskiej 1654 r.) nastawieni "pożyteczni" + płatni z Olgino* ciągle przypominają, przy okazji i bez, niesamowite bestialstwa zadane Polakom na Wołyniu i Galicji przez banderowskich nacjonal-socjalistów z OUN-B. O tym, że jednomyślni z nimi w anty-ukraińskim histerii putinowscy propagandziści mają trochę inny pogląd na przyczyny i przebieg mordowania na Wołyniu przypomniał znany moskiewski dziennikarz Maksym Szewczenko: "Armia Кrajowа jest winna masowych morderstw Ukraińców i Białorusinów w 1943" (całość tłumaczenia i oryg.tekstu "O polskiej pamięci wojny").

      Oczywiście jedni i drudzy (polscy i sowieccy) taktycznie unikają przypominania faktów częstego mordowania Polaków na Kresach przez inne niż niemieckie i banderowskie siły.
Dziś, 29 stycznia, jest rocznica masakry wioski Koniuchy (w powiecie lidzkim). Napadu dokonały radzieckie oddziały partyzanckie stacjonujące w Puszczy Rudnickiej: „Śmierć faszyzmowi” i „Margirio”, wchodzące w skład Brygady Wileńskiej Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego oraz „Śmierć okupantowi”, wchodzący w skład Brygady Kowieńskiej. Dowódcami byli Jakub Penner i Samuel Kaplinski.
     Abraham Zeleznikow, członek sowieckiej partyzanckiej tzw. Brygady Litewskiej - napisał, że akcja miała charakter odwetowy, albowiem mieszkańcy wsi jakoby napadali na sowieckich partyzantów. Przy okazji podał drastyczne szczegóły, jak ginęli mieszkańcy Koniuchów: "Wszystkich mieliśmy wybić. Zabroniono nam zabierać czegokolwiek z wioski. Partyzanci okrążyli wioskę, wszystko podpalono, każde zwierzę, każdego człowieka zabito. A jeden z moich kolegów, znajomych, partyzant, wziął kobietę, położył jej głowę na kamień, i zabił ją kamieniem".
    Potwierdził to inny żydowski "bojec" - Paul (Pol) Bagriansky, w swej wstrząsającej relacji: "Gdy dotarłem do swego oddziału, zobaczyłem, jak jeden z naszych ludzi trzymał głowę kobiety w średnim wieku na dużym kamieniu i uderzał ją innym kamieniem. Za każdym walnięciem krzyczał: to za moją zamordowaną matkę, a to za mego zabitego ojca, a to za mego uśmierconego brata,  itd. Był to młody człowiek w wieku około 22 lat i byłem z nim przez cały czas w podziemiu. Był przyjacielskim i cichym człowiekiem. Nigdy nie spodziewałem się po nim, że zrobi coś takiego" (Paul Bagriansky, "Koniuchi", Pirsumim, Tel Aviv: Publications of the Museum of the Combatants and Partisans, nr 65-66 (grudzień 1988), s. 120-124).
"O świcie 29 stycznia mieszkańcy zobaczyli partyzantów sowieckich mordujących ich sąsiadów, podpalających domy wraz z pozostającymi tam rannymi i dziećmi. Udało im się uciec lub schować i pozostać przy życiu, jak mówią, dzięki Opatrzności Bożej. Zginęło na miejscu 45 osób, 12 zostało rannych, z których część zmarła w szpitalu w Bieniakoniach. Wśród zamordowanych byli dorośli i dzieci z rodzin: ....."  Czesław Malewski, Masakra w Koniuchach
http://www.deportacje.eu/index.php?option=com_content&view=article&id=31&Itemid=28


    Napaść na Koniuchy i wymordowanie tamtejszej ludności cywilnej było najbardziej znaną z szeregu podobnych akcji prowadzonych w 1943 i 1944 przez oddziały partyzantki radzieckiej w Puszczy Rudnickiej i Nalibockiej, m.in. wcześniej "zostały spalone Daniłowicze, Kobylnik, Parafianowo" (raport "Korwety" za 12.11-12.12.1943 AAN, Mf 423)
   W wydanej w 1985 roku w Nowym Jorku książce "Destruction and resistance" ("Zniszczenie i opór") jej autor, Chaim Lazar potwierdza wersję Waleriana Iwaszki. Pisze m.in.: „Sztab brygady zdecydował się zrównać Koniuchy z ziemią, aby dać przykład innym. Pewnego wieczoru 125 partyzantów ze wszystkich obozów, uzbrojonych w najlepszą broń wyruszyło w stronę tej wsi. Między nimi było 50 Żydów, którymi dowodził Jaakow Prenner. Mieli rozkaz aby nikomu nie darować życia. Nawet bydło i nierogacizna miały być wybite. Zadanie zostało wykonane w krótkim czasie. Zniszczono sześćdziesiąt domów, a z liczącej 300 mieszkańców wioski nie uratował się nikt".
   W maju 2004 z inicjatywy polskiego rządu ustanowiono w Koniuchach 3-metrowy marmurowy Krzyż Pamieci z nazwiskami pomordowanych. "Niezwykle wzruszające dla uczestników uroczystości stało się wystąpienie naocznego świadka tragedii w Koniuchach Anny Suckiel, która nigdy nie zapomni wydarzeń tej tragicznej nocy.
- Partyzanci mordowali wszystkich nie zważając na wiek i płeć. Ludzie uciekali z płonących domów i ginęli pod seriami pistoletów maszynowych. Stanisława Jankowska była sparaliżowana i nie mogła uciekać z płonącego domu. Spaliła się żywcem. Tu, na tym miejscu, gdzie został ustawiony krzyż z imionami poległych moich sąsiadów, partyzanci kamieniami dobili Urszulę Parwicką. Cudem udało mi się przeżyć. Całe życie w swoich wspomnieniach wracam do wydarzeń tej zimowej nocy - mówiła A. Suckiel, dziękując wszystkim, kto przyczynił się do upamiętnienia ofiar masakry w Koniuchach." tygodnik.lt/200422
http://www.panoramio.com/offensive/photo?id=54419419
http://www.panoramio.com/offensive/photo?id=54085006

   Napad i masakra mieszkańców polskiej wsi Koniuchy przez sowieckich partyzantów nie był wyjątkiem, ani działaniem specjalnie skierowanym przeciw Polakom. Sowieci dokonywali niszczenia i mordów mieszkańców polskich, białoruskich i ukraińskich wiosek nie tylko winnych jakimś anty-sowieckim przewinom, ale jak podano podczas narady biura komitetu obwodowego komunistycznej partii w Witebsku:
     "Zimą 1943-43 podczas walk z niemieckimi siłami pacyfikacyjnymi na rozkaz dowódców Ochotina (Brygada im. Stalina) i Zacharowa (1.Białoruska Bryg. Partyzancka) spalono szereg wiosek. Działania uzasadniono możliwością instalowania w wioskach niemieckich posterunków i garnizonów."

    Czyli Sowieci doszczętnie niszczyli w mroźną zimę wioski takie jak: Poltewo, Gołewicze, Kozłowicze, Linki, Glinczino, Kawelicha, Łuźno, Ordowo, Pleszki i wielu innych tylko dlatego, żeby nie zainstalowali się w nich Niemcy (lub ich liczni w Białorusi sprzymierzeńcy). A los mieszkańców, którzy pozostali przy życiu już najmniej sowieckich partyzantów nie interesował!
   Były też wioski niszczone za konkretne przestępstwa przeciw nim - np. Kupiska nad Niemnem (rejon lubczaski, obwód baranowicki) były uznawane za wrogą wieś "kułaków" - spalono ją dwukrotnie, dowódca oddziału partyzanckiego Naum Kowalew:
"2 lipca 1943 wziąłem brygadę i spaliłem całą wieś, z której została tylko jedna chałupa". (NARB, f.750, op.1, d.119, 1.12.1944, k.8)

    Często sowieccy partyzanci załatwiali swoje porachunki z nieposłusznymi władzy komunistycznej wioskami łapami hitlerowców - porywali Niemca, kaleczyli go okrutnie, a zwłoki zostawiali pod wybraną wioską - wściekli i pałający żądzą zemsty żandarmi wioskę palili, często razem z jej mieszkańcami. Wzorcowym przykładem takiej prowokacji była tragedia wioski Chatyń - Khatyn - zbrodnia niemieckich "faszystów"  - bardzo ważny tekst dla zrozumienia sowieckich metod, nie tylko na Kresach podczas II wony światowej, ale po dzisiejszy dzień, np. w Odessie 2 maja 2014 ("Odeska Chatyń") czy w zeszłym tygodniu w Doniecku.

   Białoruskiego badacz Aleksandr Tatarenko w książce „Niedozwolona pamięć: zachodnia Białoruś w dokumentach i faktach 1921-54” podał przykład:„W końcu 1940 r. w rejonie Lachowickim (centralna Białoruś) mieszkało 49’589 ludzi, a po 4 latach tylko 27’537 – 2 razy mniej. Wg dokumentów naziści rozstrzelali 1389 osób, na froncie i w ZSRR zginęło 1323 ludzi. Ewakuacji i deportacji ludności nie przeprowadzano. Gdzie podziało się prawie 20 tysięcy ludzi?

W tym temacie polecam notki:
Polsko-sowiecka wojna partyzancka na północnych Kresach 1943-45  
Khatyn - zbrodnia niemieckich "faszystów"  
oraz dopiero przygotowywaną na 9 lutego - "Parośla 9 lutego 1943 - tajemniczy początek Rzezi Wołyńskiej"
__________________________________________________
* Olgino - dw.de/ Płatni-komentatorzy-i-blogerzy-trolle-na-usługach-kremla

Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura