Witek Witek
1004
BLOG

75.rocznica symbolicznej defilady + ukr.sojusznicy gen.Kleeberga

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Dziś 22 września - 75 lat temu niemal w środku ówczesnej Polski, w Brześciu Litewskim odbyła się wspólna defilada zwycięzców i rozbiorców państwa polskiego zarazem.

Niepodal - w Twierdzy Brzeskiej polska załoga broniła się przed atakami sowieckich napastników do 26 września. Wcześniej, do 22 września skutecznie odpierała niemiecki Wehrmacht.
Mimo tej bohaterskiej obrony sojusznicy nie czekali do zakończenia walk...


Od czasu T=2:20 Gdynia - zajęta w połowie września'39.




 
 W sowiecką pomoc (dla Polski, nie dla III Rzeszy Hitlera) w 1939 roku, co dziś wydaje nam się niewiarygodne, bardzo wielu Polaków wierzyło - i w tym tragicznym Wrześniu, i tuż przed nim. Wspominał Stanisław Cat-Mackiewicz:
    „Na 2 tygodnie przed wybuchem wojny siedziałem z moją córeczką na zamkowych wałach nieświeskich. Obok mnie siedział marszałek Jodko-Narkiewicz, staruszek, patriarcha staroszlacheckiej tradycji. Patrzał on w stronę granicy bolszewickiej, odległej zaledwie o 8 km, i twierdził, że stamtąd przyjdzie dla nas pomoc. Staruszek myślał tylko o Gdyni i Gdańsku.
Tymczasem polityka Stalina była łatwo do odcyfrowania. Była to polityka prowokowania wojny pomiędzy państwami kapitalistycznymi, a faszystowskimi w Europie”. 

     Oczywiście nie mogliśmy od Stalina otrzymać pomocy, o ile nie bylibyśmy mu pomocni (świadomie bądź nie - to nie ma żadnego znaczenia) w jego polityce „ROZSZERZENIA WPŁYWÓW” czyli podboju jak największej części Europy. Hitler dostał od niego wsparcie, bo to bardziej opłacało się Stalinowi.

 Jednak pewna pomoc dla Wojska Polskiego ze Wschodu dotarła i choć liczbowo znikoma, w skali historycznej mikronowa, to w wymiarze politycznym, narodowym i ludzkim WARTA WSPOMNIENIA i NIEZAPOMNIENIA, choćby w charakterze ciekawostki.
     Gdy przeczytałem po raz pierwszy o byłych żołnierzach radzieckich walczących w szeregach Wojska Polskiego z niemieckim (może i sowieckim) najeźdźcom, to przyjąłem tą informację jako mocno przesadzoną plotkę.
   Jednak wgłębiłem się w temat, wypytałem się rosyjskich speców od bojów Armii Czerwonej czy coś na ten temat wiedzą – nie wiedzieli, ale nie wykluczyli takiej możliwości.
   W końcu dotarłem do wspomnień pułkownika Adama Eplera pt. „Ostatni żołnierz polski kampanii 1939 roku” dowódcy 60.dywizji piechoty . Jednostkę tą organizował on doraźnie w Słonimiu i Kobryniu w pierwszych tygodniach dniach Września. Dowódcą kawalerii dywizyjnej został Białorusin (lub Ukrainiec?), były partyzant gen.Bułaka-Bałahowicza - ppłk Anatol Dworenko-Dworkin. Już 14 września rozpoczęła ona walki obronne wokół Kobrynia. Po zaciętych bojach 18 września, już po uzyskaniu zatrważających informacji o sowieckiej napaści, wycofała się na południe, stając się główną siłę Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga. (Drugą dywizją SGO „Polesie” była 50.DP „Brzoza” pod dowództwem Czecha z pochodzenia generała WP Otokara Brzozy-Brzeziny - arcyciekawa postać, warta postu Godziemby, którego w tym miejscu o to prosimy. Wiersz Lechonia o nim zamieszczę poniżej).

     Pod koniec września stoczyła zwycięskie boje z wojskami sowieckimi pod Jabłoniem i Milejowem (30.IX). Wzięła tam kilkudziesięciu jeńców z ich komandirem.
    „Przesłuchanie jeńców wykazało, że pochodzą z dawnej guberni czernihowskiej. Wszyscy są służby czynnej, należą do batalionu o jakimś wysokim numerze ponad 400 i są przeważnie rolnikami z kołhozów. Wygląd ich jest pożałowania godny. Młodzi chłopcy, od 21 do 22 lat, przedstawiali obraz ruiny fizycznej. Chudzi, z zapadniętymi piersiami, robili wrażenie zagładzanych od pierwszych chwil swojego życia. Umundurowanie tandetne, obuwie – stare, zużyte. (…)
Po przesłuchaniu jeńców dowódca dywizji powiedział im, że następnego dnia zostaną odesłani w tył, skąd będą mogli wrócić do swoich, lub do Niemców, którzy są przecież ich sprzymierzeńcami.
     Reakcja ich była niespodziewana. Jeńcy zaczęli błagać, aby ich nie odsyłać. Zaczęły się skargi na stosunki w kraju, w wojsku. Opowiadali o nędzy, o złym traktowaniu. Dopiero po wejściu do Polski zobaczyli jak inni ludzie żyją : „U was są sami Amerykanie, każdy ma chałupę, ziemię, nawet dachy na domach są całe” – mówili.
- „Oni już do siebie nie wrócą – tu jest tak dobrze
   Gdy wyczerpali wszystkie swoje argumenty, zaczęli prosić, aby ich wcielić do naszych oddziałów. Przysięgali, że będą nam wierni w walce i pójdą wszędzie z nami. Na pewno prośby ich były odruchowe i robiły wrażenie szczerych. Nie mieli czasu na porozumienie się ze sobą. Generał Kleeberg nie przypuszczał nawet, że w tej chwili wzmocniły się jego siły o kilkudziesięciu żołnierzy.
     Wcieliliśmy naszych jeńców do oddziałów. Bili się z nami do końca, byli wiernymi i oddanymi do końca nam towarzyszami. Poszli z nami do niewoli niemieckiej i tam dopiero mogła zacząć się ich tragedia.”
     (podkreślenia moje - W.)

- Niesamowite prawda? Dołączać do strzaskanej, wycofującej się armii, bez szansy nie tylko na zwycięstwo, ale i na ocalenie, aby kilka, kilkanaście dni przeżyć po ludzku. Być może mieli nadzieję na pomyślny obrót sytuacji, na jakiś cud.
    Ciekawe co się z nimi stało w niewoli niemieckiej? Zostali zwróceni do tymczasowego sojusznika, gdzie czekał na nich wyrok za potrójną  zdradę socjalistycznej Rodiny (pierwsza wg regulaminu Armii Czerwonej – dali się wziąć do niewoli, druga – spodobało im się bardziej w najbiedniejszej części Polski niż u siebie, trzecia – służyli WIERNIE niedobitkom „bękarta traktatu wersalskiego”.
    Może udało im się uniknąć sowieckiej „sprawiedliwości”, pozostać w Niemczech, umknąć z niewoli? Pół królestwa za informację... o dalszych losach tych Żołnierzy Polskiego Września 1939 roku.
Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura