Witek Witek
3183
BLOG

Kpt.Raginis i Por.Bołbott - lustrzane losy oficerów KOP Sarny

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 32

    O bohaterskiej obronie nad Wizną we wrześniu 1939 i śmierci jej dowódcy kapitana Raginisa wie niemal każdy szanujący siebie Polak (a dzięki utworowi szwedzkiej grupy Sabaton "40:1" nawet pewna ilość obcokrajowców ;)
     O tym, że nasz bohater pochodził z pułku Korpusu Obrony Pogranicza "Sarny" (takie miasto na Kresach), jednostki przeznaczonej do obrony polskiej granicy przed Sowietami, wie zapewne niewielu.
     O tym,że w tym samym pułku KOP Sarny walczył w bardzo podobnych warunkach inny oficer i że zginął On prawie taką samą śmiercią niezłomnego bohatera, tyle że w lustrzanym odbiciu, bo na przeciwległym końcu Polski, nie wiedziałem do niedawna nawet ja, interesujący się tym okresem historii i tymi stronami. Nic nie wiedziałem, dopóki nie natknąłem się na tę przejmującą wypowiedź:
              "Nie potrafię przestać myśleć o bunkrach na linii Słucz - Tynne. Były to umocnienia, których nie zdążono ukończyć przed wojną. 17 września 1939 z całym impetem uderzyły na nie wojska sowieckie. Dzielni żołnierze KOP utrzymali bunkry pomimo beznadziejności obrony. Porucznik Bołbott i jego żołnierze, w maskach gazowych na twarzach obsługiwali karabiny maszynowe. Zadymienie w bunkrze było mordercze, bo sowieckie czołgi celowały w otwory strzelnicze. Bunkier obłożono materiałami wybuchowymi i wysadzono w powietrze. Prawdopodobnie, obrońcy leżą pod gruzami do dziś. Ich nazwisk nie dało się ustalić. W pobliżu znajdują się ruiny innego bunkra, dużo większego. Tam, a wskazują to miejsce "tubylcy", jest Łysa Góra, na której rozstrzelano 150-200 naszych KOPistów. Ich szczątków nikt nie szukał. Gdzieś tam leżą i nie wiadomo nawet, jak się nazywali... "

Pamiętajmy o 17 września 1939. Jest to rocznica sowieckiej agresji na Polskę

Karteczki z taką krótką treścią własnego pomysłu naklejałemw latach 80-tych w przed rocznicą 17 września 1939 w Trójmieście: w SKM-ce, po domach i ulicach. W jednej kieszeni wiatrówki karteczki, w drugiej klej i do akcji! Można było za to nieźle beknąć, patrole ZOMO węszyły za „zakłócającymi publiczny ład i porządek”, ale czas połowy września nie związany z żadnymi wielkimi patriotycznymi rocznicami nie powodował szczególnej mobilizacji służb "tajnych i bezpłciowych".

Kpt.Raginis i Por.Bołbott - lustrzane losy oficerów KOP Sarny
Przeróbka słynnego plakatu pomysłu mojego kolegi Łukasza Głowały

     W sprawie bohaterskiej obrony bunkrów pod Wizną (ostatnimi czasy negowanej przez różnych "rozwiewaczy mitów" historycznych) kilka cytatów od napastników:
     „Przybywszy do Wizny, stwierdziłem ku memu rozczarowaniu, że złożone mi rano meldunki o sukcesach piechoty 10 Dywizji Pancernej polegały na jakimś nieporozumieniu. Piechota wprawdzie przeprawiła się przez rzekę, lecz nie doszła do betonowych schronów nadbrzeżnej linii umocnień Polaków."
Heinz Guderian, "Wspomnienia żołnierza"

Mapa bronionego odcinka
Obrazek

Major Malzer (XIX Panzerkorps) :
    "Czołowe natarcie na bunkier nie doprowadziło do celu. Dowódca zdecydował się obejść schron. Przez zamienioną w zgliszcza wieś Kurpiki oddział szturmowy uderzył ukośnie na schron, który wciąż ostrzeliwał naszą piechotę.
     Nadjechały czołgi i pod ich osłoną Sturmeinsatz zbliżył się do schronu. Czołgi otworzyły ogień i gdy obezwładniły chwilowo polskich cekaemistów jeden z saperów założył ładunek wybuchowy na drzwiach. Silna detonacja wyrwała drzwi. Drugi saper podczołgał sie do otworu i obrzucił go granatami, także cekaem zamilkł. Ale próba wejścia do środka spełzła na niczym, ponieważ km z kopuły trzymał Niemców pod ogniem. Trzeba było uporac sie z kopułą. Jednak Polacy i wtedy się nie poddali, mimo że ich broń uległa zniszczeniu. Dopiero gdy wrzucono granaty, opór załogi został ostatecznie złamany.
W schronie znaleźliśmy 7 zabitych
" - kończy major Malzer.

Rano 10.09.39 na pozycji Wizna broniły się jeszcze pojedyncze schrony - ostatni "Strękowa Góra" z ktp. Raginisem." ("Bitwy polskiego września" A. Zawilski)
   "Około południa wobec braku amunicji kpt. Raginis nakazał żołnierzom złożenie broni. Wcześniej Polacy nie skapitulowali, mimo iż niemiecki dowódca zagroził, iż każe rozstrzelać wszystkich, którzy będą kontynuować walkę.
    Po wydaniu rozkazu złożenia broni, ciężko ranny kpt. Władysław Raginis nie opuścił jednak stanowiska i do końca walczył zgodnie z obietnicą złożoną 3 września, kiedy wraz z dowódcą artylerii por. Stanisławem Brykalskim uroczyście przysięgali, iż żywi nie oddadzą swych pozycji. Por. Stanisław Brykalski poległ w walce 9 września raniony odłamkami na stanowisku artyleryjskim. Kiedy w południe 10 września do schronu na Górze Strękowej wchodzili Niemcy, polski dowódca wysadził bunkier granatem zabijając wrogów. Zginął bohaterską śmiercią, dopełniając wierności żołnierskiej przysiędze. Niedługo później ucichły strzały pod Wizną. Nieliczni wydostali się z matni i podjęli próbę przebicia się do polskich jednostek. Trzydniowe walki pod Wizną opóźniły marsz niemieckiego korpusu pancernego, nie mogły jednak powstrzymać zmasowanego natarcia 350 czołgów, artylerii i lotnictwa. Odsiecz dotarła pod Wiznę dopiero 11 września. Na miejscu zastała zgliszcza i ruiny polskich schronów. " Mikołaj Falkowski polskieradio.pl "Bohaterowie-spod-Wizny"

Nieznani pozostają bohaterowie kampanii wrześniowej na wschodzie Polski.

   Jednego z nich, Jana Bołbotta przedstawia Tomasz Rodziewicz. Porucznik Bołbott był obrońcą fortyfikacji w Tynnem. Trwał na stanowisku, mimo braku nadziei na pomoc. Nie usłuchał wezwania do poddania się. Zginął wraz ze swoimi żołnierzami w wysadzonym przez wroga bunkrze. Został kawalerem orderu Virtuti Militari. Ten właśnie order obiecał nadać gen. Sikorski Grodnu za bohaterską obronę we wrześniu 1939 r. O walkach w tym mieście pisze Jerzy Jadeczko. Słabe improwizowane siły polskie, składające się także z młodzieży, stawiły opór Armii Czerwonej. Przedtem musiały uporać się z komunistyczną dywersją. Jednym ze wspomagających walczących Polaków był żydowski lekarz. Inny Żyd, młody chłopak Chaim Margolis, wraz z porucznikiem Woźniakiem dobrowolnie poświęcił życie, wchodząc z odbezpieczonymi granatami w tłum żołnierzy Armii Czerwonej.
„Agresja sowiecka 17 września 1939 roku na kresach wschodnich i Lubelszczyźnie”. Tom 1. Studia i materiały pod red. Tomasza Rodziewicza. Towarzystwo Przyjaciół Grodna i Wilna, Lublin 2009

Woleli zginąć niż skapitulować
Na ścianie budynku Collegium Juridicum KUL przy ul. Spokojnej, odsłonięta została tablica upamiętniająca ppor. Jana Bołbotta. 20 września 1939 r. niezłomny Lublinianin razem ze swoimi 49 żołnierzami zginął odpierając sowiecki atak w rejonie miejscowości Tynne. Podporucznik i jego żołnierze woleli śmierć niż proponowaną im przez wroga, kapitulację.
-Ten czyn bardzo przypomina legendarną śmierć kapitana Władysława Raginisa, który dowodząc obroną fortyfikacji granicznych w rejonie Wizny nie poddał szańca, wysadził go w powietrze i poległ śmiercią bohatera - stwierdza Tomasz Rodziewicz, prezes Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna w Lublinie.

    Kapitan Raginis okrył się nieśmiertelną chwałą. O lubelskim poruczniku wciąż pamięta niewielu.
Jan Bołbott, co prawda urodził się i wychował w Wilnie, ale studiował i żył w Lublinie. Po ukończeniu Wydziału Prawa i Ekonomii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ożenił się, mieszkał tu i pracował jako urzędnik bankowy.
     We wrześniu 1939 r. 28-letni podporucznik trafił do pułku „Sarny” Korpusu Ochrony Pogranicza. Jako dowódca plutonu obsadzał ze swoimi żołnierzami fortyfikacje w miejscowości Tynne.
17 września ich pozycje z furią zaatakowały wojska sowieckie. Ufortyfikowani żołnierze KOP nie tylko stawili skuteczny opór, ale zadali przeciwnikowi ciężkie straty. Po trzech dniach szturmu, kiedy Polakom zaczęła kończyć się amunicja, przeciwnik zaproponował poddanie się. Mimo beznadziejnego położenia, nasi żołnierze bez wahania odrzucili ofertę.
      Podporucznik Bołbott zginął razem z 49 żołnierzami 20 września 1939 r., kiedy to Sowieci obłożyli materiałami łatwopalnymi i podpalili bunkry „Tynne”. Polsce żołnierze walczyli do ostatnich sekund życia.
O tej bohaterskiej postawie przez długi czas wiedziało tylko kilka osób, m.in. major Emil Edmund Markiewicz, przełożony ppor. Bołbotta. W 1989 r. prezydent RP na uchodźstwie poruszony historią lubelskiego żołnierza odznaczył go Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari.
Od czterech lat strażnicy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w Dołhobrodach służą w jednostce jego imienia.
    W kwietniu ub. roku, lubelskie oddziały Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna, Przyjaciół Krzemieńca i Ziemi Wołyńsko-Podolskiej, Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, Rodzina Katyńska, Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Kraju, Związek Sybiraków oraz Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” zwróciły się do władz Lublina i Rady Miasta z wnioskiem o utworzenie w mieście ulicy noszącej imię bohaterskiego żołnierza.

    Batalion forteczny "Sarny" został sformowany w 1937 r. na potrzeby obrony umocnień odcinka Sarny, strzegących wschodniej granicy II Rzeczypospolitej. Pierwsze starcie z wojskami sowieckimi nastąpiło 19 września 1939 roku. Głównym celem ataku był rejon Berducha, po czym ciężar zmagań przeniósł się w rejon Tynne-Wieś. Po południu 20 września został wysadzony schron dowódcy rejonu - zginął ppor. Jan Bołbott wraz z 49 żołnierzami. Zaciekły opór, jaki stawili Sowietom żołnierze KOP na odcinku Sarny, umożliwił przebicie się w stronę Warszawy oddziałom gen. Orlik-Ruckemanna. Doszły one do Bugu, gdzie pod Szackiem stoczyły zwycięską bitwę z sowiecką 52.dywizją piechoty płk Russijanowa (szef sztabu płk Kuźmin), a po przekroczeniu rzeku Bug swoje ostatnie starcie Kampanii Wrześniowej z sowiecką 45.dywizją piechoty 1 października 1939 r. pod Wytyczno.

    Naoczny świadek, wójt gm. Urszulin Józef Klauda był jednym z tych, którzy chowali polskich żołnierzy po bitwie: "Po boju bolszewicy kazali ludnośi zebrać z pól poległych i rannych i pozwozić na plac przed Domem Ludowym. Rannych polecili wnieść do Domu Ludowego, gdzie zamknęli ich na klucz, nie udzielając żadnej pomocy lekarskiej. Dopiero w poniedziałem 2.10.39 zjechała z Włodawy sowiecka kolumna sanitarna, niby w celu udzielenie pomocy lekarskiej rannym. Oczywiście wszyscy ranni zmarli z upływu krwi.
Poległych i zmarłych z ran żołnierzy polskich obdarto z mundurów, a dokumenty spalono. Umundurowaniem podzielili się Sowieci."
(J.Klauda "Gdy zamilkły strzały", "Ład" 1989 nr 40)

   "O godz. 5.00 wieczorem 16 września wydałem rozkaz bojowy, w którym postawiłem korpusowi konkretne zadania. Wstępujemy na ziemie zagarnięte w czasie wojny domowej przez polskich panów. I wyzwolenie swoim braciom niesie żołnierz Armii Czerwonej, kraju niezwyciężonego socjalizmu. W czasie marszu należy w oddziałach zachować wysoką dyscyplinę i zorganizowanie, każdy powinien rozumieć swoją misję żołnierza-wyzwoliciela. Dowódcy i oficerowie polityczni wyjaśniali to czerwonoarmistom. […] Spięliśmy konie ostrogami i ruszyliśmy w kierunku granicy państwowej. Po drodze trafiliśmy na pasiasty, z sowieckim herbem słup graniczny nr 777. Przez 20 lat rozdzielał 2 części Białorusi. Tam przez długie lata ciemiężeni byli przez polskich panów nasi bracia i siostry.
Teraz chcieli ich zniewolić faszyści. Ale ludzie sowieccy przyszli z pomocą zachodnim Białorusinom.
Interesujące, gdzie w przyszłości będzie przechodzić granica państwowa, gdzie będą stać nasze słupy graniczne - symbole rubieży pierwszego socjalistycznego państwa?
- Jak myślicie, gdyby ten słup graniczny zabrać ze sobą i przewieźć na nową granicę?- zwróciłem się do komkora.
- Niech tak będzie. Nich wyznacza naszą nową, sprawiedliwą granicę- przemówił Kowalow.
     Należy odnotować, że słup ten został wkopany w rejonie Ostrołęki, przy rzece Narew, niedaleko szosy Warszawa-Białystok."
(Komdiw Andriej Iwanowicz Jeremienko, dowódca 6 Korpusu Kawalerii Grupy Konno-Zmechanizowanej Frontu Białoruskiego)

O tym jak Rosja Putina nawiązuje do tradycji i związków z Sowiecką Armią Czerwoną w poprzedniej notce: Rosja ściga dezerterow z Armii Sowieckiej z 1990 r.

Kpt.Raginis i Por.Bołbott - lustrzane losy oficerów KOP Sarny

W każdym bądź razie - należałoby dokładniej zbadać przebieg II bitwy tomaszowskiej (a zwłaszcza jej drugiej fazy) pod kątem udziału w niej wojsk radzieckich - ich siły, strat, przebiegu działań, naszych jednostek biorących udział w walce itp.

Chronologicznie wyglądałoby to mniej więcej tak:

22 IX – w tym dniu czołowe oddziały 8. Korpusu Strzeleckiego znajdują się na pozycjach nad Bugiem w rejonie Sokala (a tyłowe są jeszcze pod Włodzimierzem).

23 IX – delegacja niemiecka do sztabu 6. Armii we Lwowie z prośbą o pomoc w walce z Frontem Północnym, skierowanie 8. Korpusu Strzeleckiego za Bug do rejonu Hrubieszowa w związku z tą prośbą, aby zbadał sytuację i ewentualnie włączył się do bitwy przeciwko Polakom. Jeszcze tego samego dnia wojska korpusu forsują Bug (nie bez oporu wojsk polskich) na odcinku Hrubieszów – Sokal, wchodząc w tym rejonie w styczność bojową z bliżej niezidentyfikowanymi wojskami Polaków – są to elementy wojsk o których mówili im Niemcy. M.in. w rejonie Strzyżów – Hrubieszów batalion rozpoznawczy 81. Dywizji Strzeleckiej toczy dosyć zacięte walki przeciwko jednostkom polskim, które ostatecznie oddają pole i wycofują się w stronę Hrubieszowa. Walki z oddziałami sowieckimi lub przeciwko ukraińskiej dywersji toczą się tego dnia lub w dniach następnych także w okolicach wsi Sahryń niedaleko Hrubieszowa i wsi Turkowice pod Tyszowcami, gdzie w walce z Sowietami ginie między innymi oficer z naszego 44 pp (13. Brygada Piechoty). 23 września czerwonoarmiści wjechali również na Zamojszczyznę. Doszło tu tego dnia oraz w dniach kolejnych do wielu bitew oraz jeszcze większej ilości walk i potyczek z oddziałami WP, m.in. pod Rogalinem koło Horodła (zapewne 23 IX), Tyszowcami (24 – 25 IX), Grabowcem (25 IX), Frampolem, Komarowem (walki w dniach 24 – 25 IX), Niemirówkiem w gminie Tarnawatka (25 IX), Miętkiem w gminie Mircze czy też pod Lubyczą Królewską oraz w wielu innych miejscach. Po walkach tych żołnierze sowieccy i kolaborujący z nimi milicjanci (tzw. czerwone opaski) dokonywali niejednokrotnie mordów na żołnierzach i oficerach polskich, policjantach, księżach katolickich, itd.

24 IX – rankiem 2. Korpus Konny, 10. Brygada Czołgów oraz 99. Dywizja Strzelecka zostają poinformowane o ciężkiej sytuacji Niemców i obecności silnych wojsk polskich w rejonie Zamość – Tomaszów – Hrubieszów, które to wojska kontratakowały na Niemców w rejonie Tomaszowa. Informuje się je także o rozpoczętych już działaniach 8. Korpusu przeciwko tym siłom polskim na zachód od Bugu. Jednocześnie 2. Korpus Konny otrzymuje rozkaz współdziałania z 8. Korpusem Strzeleckim i w tym celu osiągnięcia do godziny 16:00 w dniu 24 IX rejonu Turinka – Dobrosin – Żółkiew, z wysuniętymi oddziałami w Lipniku, Magierowie oraz Wiszynce Wielkiej oraz wysłania rozpoznania w kierunku Krystynopola, Bełżca i Uhnowa. W razie napotkania większych sił nieprzyjaciela ma on je zaatakować i pojmać. Jednocześnie korpus ma uniemożliwić przebijanie się tych oddziałów polskich na południe od rejonu Lwów – Kamionka Strumiłowa, czyli w kierunku na Węgry.

Tego samego dnia toczą się dalsze uporczywe walki dywizji 8. Korpusu Strzeleckiego z Polakami na terenie powiatu hrubieszowskiego oraz w kierunku na Krasnystaw i Chełm. Po dwugodzinnym, krwawym boju zajęty zostaje Hrubieszów.Toczy się bój pod Husynnem (14 pułk ułanów, szwadron konny PP, baon chemiczny). W rejonie Trzeszczany - Hrubieszów – Terebin sowieckie dywizje strzeleckie 81. oraz 44. meldują walki z oddziałami nieprzyjaciela, które zidentyfikowano jako elementy polskich dywizji piechoty: 41., 1. oraz 5. Również w dniach 24 - 25 IX jednostki sowieckie opanowują w walkach (zapewne przeciwko elementom polskiej 10. Dywizji Piechoty gen. Dindorfa-Ankowicza) miejscowość Komarów, gdzie biorą do niewoli żołnierzy polskich, spośród których bestialsko mordują 17, w tym trzech oficerów.

36. Brygada Czołgów poruszając się w dniu 24 września po osi Nowosiółki – Kobło – Ubrodowice, w kilku potyczkach bierze do niewoli 10 oficerów, 150 żołnierzy oraz zdobywa dwa ciągniki opancerzone.

25 IX– w dalszym ciągu trwają uporczywe walki 8. Korpusu Strzeleckiego na terenie powiatu hrubieszowskiego oraz w kierunku na Krasnystaw i Chełm. Tego dnia mają miejsce zacięte walki 81. Dywizji Strzeleckiej z Polakami w rejonie Grabowca, Danczypola i Niemirówka. O skali tych walk świadczy chociażby liczba jeńców – pod Grabowcem Sowieci biorą do niewoli ok. 1000 polskich żołnierzych (m.in. z 27 pułku ułanów i sformowanego ad hoc w Kowlu szwadronu ppor. rez. Antoniego Chorążego). W samym Grabowcu Sowieci zdobywają szpital polowy, w którym znajdowało się co najmniej kilkudziesięciu rannych (zapewne po toczących się tam niedawno walkach z Sowietami) oraz kilku lekarzy. Sowieci zamordowali bestialsko 3 lekarzy oraz 2 rannych podchorążych. Kolejnych 37 rannych żołnierzy zapędzili do pobliskiego Grabowca Góry i tam zakłuli bagnetami. Nieco wcześniej w tej samej miejscowości zamordowali kilku wziętych do niewoli oficerów. W Niemirówku także wzięto do niewoli sporo jeńców – spośród nich zamordowano 14 podchorążych. Również 25 września oddziały sowieckie - wg. Władimira Bieszanowa - opanowują Zamość (być może są to oddziały 87. DS lub 44. DS wysłane z odsieczą 36. Brygadzie Czołgów pod Chełm Lubelski - o czym później - lub też pododdziały samej 36. BCz.), natomiast inne oddziały sowieckie wkraczają tego dnia do Tomaszowa Lubelskiego od strony Bełżca. Jeszcze zanim zajęto Tomaszów, miał miejsce kilkugodzinny bój krasnoarmiejców z 2. pułkiem saperów kaniowskich pod Tyszowcami. Sowieci musieli tam ponieść niemałe straty, gdyż – zapewne rozgoryczeni zaciętością polskiego oporu – zamordowali po bitwie kilkudziesięciu żołnierzy z tego pułku, natomiast majora J. Eborowicza rozstrzelali po uprzednim przeprowadzeniu parodii procesu sądowego.

Z kolei 44. Dywizja Strzelecka toczyła tego dnia walki w kilku miejscach – jeden Oddział Wydzielony zaangażowała w rejonie Zubowic i Tomaszowa, biorąc tam do niewoli ok. 1500 polskich żołnierzy przy stratach własnych (wg. danych sowieckich) 7 zabitych oraz 5 rannych. Inny Oddział Wydzielony – zapewne liczniejszy (gros sił całej dywizji) – zaatakował od tyłu w ścisłej współpracy z niemiecką 8. Dywizją Piechoty wojska generałów Kruszewskiego i Przedrzymirskiego, toczące ciężkie walki (zwłaszcza 39 DP) w rejonie niedawno zdobytego przez Polaków Krasnobrodu. W wyniku tej wspólnej sowiecko-niemieckiej operacji (która trwała trzy dni – od 25 do 27 IX) odbito z rąk polskich Krasnobród po czym przeprowadzono natarcie w kierunku na Rudki, a także – co było głównym jej celem – zmuszono do kapitulacji wojska wspomnianych generałów, które zgodziły się na złożenie broni pod warunkiem przepuszczenia ich przez linie niemieckie w kierunku zachodnim. Obaj generałowie złożyli broń 27 IX, choć wiele spośród ich oddziałów nie uczyniło tego i kontynuowało walki. Natomiast ostatnia, trzecia grupa pododdziałów z 44. DS – w składzie dywizyjnego baonu rozpoznawczego i dywizyjnego baonu czołgów – zmuszona była w ciągu dnia oderwać się od pozostałych sił dywizji i spieszyć z pomocą 36. Brygadzie Czołgów, która napotkała silny opór wojsk polskich i znalazła się w trudnej sytuacji w rejonie Chełma Lubelskiego.

Ta ostatnia – mająca na stanie 196 sprawnych czołgów T-26 oraz 23 samochody pancerne – już od świtu 25 września nacierała kolumnami batalionowymi w kierunku Krasnegostawu i Chełma, napotykając po drodze na silny opór Polaków, niszcząc lub rozbijając wiele polskich jednostek. Dopiero pod samym Chełmem Lubelskim oddziały brygady zostały przez Polaków zatrzymane i znalazły się w bardzo trudnej sytuacji z powodu odcięcia części jej sił pancernych wewnątrz miasta przez oddziały polskie, które odmówiły złożenia broni. Po tym jak oddziały brygady (za wyjątkiem tych odciętych) zostały wypędzone z miasta, ciężkie walki przeniosły się do pobliskich lasów. Dowódca brygady zdecydował się okrążyć miasto i po raz kolejny uderzyć na nie, siłami dwóch batalionów czołgów i batalionu rozpoznawczego. Uderzenie najpewniej nie powiodło się, gdyż wezwano na pomoc wspomniane baony z 44. DS oraz baon czołgów i baon rozpoznawczy z 87. DS.

Również 25 września 14. Dywizja Kawalerii z 2. Korpusu Konnego prowadziła działania oczyszczające i rozpoznawcze w rejonie Rawy Ruskiej a następnie w kierunku na Zamość, blokując w ten sposób możliwość przedostania się oddziałów Frontu Północnego i grup żołnierzy WP ku granicy z Węgrami. Według Władimira Bieszanowa oddziały 14. Dywizji Kawalerii zajęły również Komarów, który został opanowany w dniach 24 - 25 IX, chociaż może tutaj chodzić o powtórne, późniejsze zajęcie.

26 IX – tego dnia jakieś pododdziały z 81. oraz 44. dywizji z 8. Korpusu Strzeleckiego wychodzą na rubież Krasnystaw – stacja kolejowa Zawada w odległości 10 – 12 kilometrów od Zamościa. Miasto Zamość już w dniu poprzednim (25 IX) zostało zajęte przez Sowietów (najpewniej przez oddziały, które następnie ruszyły na odsiecz pod Krasnystaw i Chełm Lubelski lub przez elementy 36. BCz.), jednakże teraz oddziały zwiadowcze wspomnianych dywizji wkraczają do Zamościa od strony Szczebrzeszyna wieczorem 26 IX po czym zatrzymują się na wysokości miejskiej stacji kolejowej. 26 lub 25 września (a być może trwały one przez dwa dni) miały też miejsce walki i potyczki z oddziałami polskimi w wielu innych miejscach, między innymi w rejonie wsi Miętkie w gminie Mircze, pod Izbicą czy w rejonie Gołębia.

Tego samego dnia zakończyły się także ostatnie walki w rejonie Chełma Lubelskiego (chociaż wg. części źródeł sowieckich bitwa ta została już rozstrzygnięta przed godziną 18:00 czasu moskiewskiego w dniu 25 września). Łącznie 36. Brygada Czołgów rozbroiła pod Chełmem w dniu 26 września (oraz częściowo już w dniu poprzednim) 8,000 polskich żołnierzy, zdobyła ponad 7,000 karabinów, 1250 rewolwerów, 10 armat polowych, 14 samochodów i 1,5 tysiąca koni. W czasie walk o Chełm Lubelski sama tylko 36. BCz. (nie licząc pododdziałów 44. i 87. DS.) straciła zapewne kilkanaście rozbitych pojazdów pancernych oraz 2 oficerów poległych – liczby poległych podoficerów i szeregowców, a także liczby rannych lub zaginionych oficerów, podoficerów oraz szeregowców Sowieci nie podali. Pewna część wojsk, które uczestniczyły w obronie Chełma przed Sowietami zdołała uniknąć niewoli i odeszła w kierunku na Krasnystaw (gdzie toczyła walki w dniach następnych).

27.09.1939 – Sowieci zajmują m.in. Zwierzyniec i Józefów. Tego dnia dogasają już walki pod Krasnobrodem, choć spora część wojsk nie złoży broni i będzie się przebijać.

28 IX – Sowieci zajmują m.in. Biłgoraj i wkraczają do Lubaczowa (oddziały z 17. Korpusu Strzeleckiego). Walki pod Moszczanicą. 24. BCz. dociera do Cieszanowa.

06.10.1939 – tego dnia "zgodnie z wytycznymi Rady Wojennej Frontu Ukraińskiego został zorganizowany niewielki Oddział Wydzielony z 24. Brygady Czołgów, liczący 152 ludzi oraz kilkanaście wozów bojowych i samochodów transportowych, który otrzymał zadanie ewakuacji zdobytego sprzętu w rejonie Krasnobród – Józefów – Tomaszów, zajętego już przez wojska niemieckie. Oddział wywiózł wiele cennej zdobyczy, m.in. 2 niemieckie czołgi, 2 niemieckie armaty przeciwpancerne, 9 polskich czołgów, 10 polskich tankietek i do 30 armat [polowych ?]." - dosłowny cytat ze sprawozdania dowódcy 24. Brygady Czołgów pułkownika Fołczenkowa.
------------------------------------

Kilka innych informacji / tropów (one również poddają w wątpliwość datę włączenia się do bitwy tomaszowskiej oddziałów sowieckich):
Napis na grobie w Sahryniu (pod Hrubieszowem):

"Por. rez. bron. panc. inż. Władysław STOKOWY (15 II 1902 - 20 IX 1939), 42 komp. czołgów rozpoznawczych TK, rozstrzelany przez nieprzyjaciela koło wsi Wronowice"

Wronowice to wieś w województwie lubelskim, w powiecie hrubieszowskim, w gminie Werbkowice.

Ciekawe co to za "nieprzyjaciel" 20 września w okolicach Hrubieszowa. :idea:

Temat o szlaku bojowym 42. kompanii czołgów rozpoznawczych (tutaj również pojawia się sprzeczność):
viewtopic.php?f=94&t=123859

O sowieckim czołgu T-37 rozbitym we wrześniu 1939 roku w Puławach i polskich żołnierzach wziętych w Puławach (dokąd oficjalnie Sowieci nie dotarli :!: ) do niewoli:
viewtopic.php?f=86&t=16311&st=0&sk=t&sd=a

Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura