Stopień ogłupienia sporej części prawicowych przeciwników rządu jest dużo większy niż myślałem pisząc prześmiewczą w zamierzeniu notkę "A teraz czym usprawiedliwicie kiboli? Aztekami!?". Mimo mnóstwa świadectw moralności, zachowań i faktów agresji spora część społeczeństwa (w tym salonu24) uwierzyła ślepo w jednorazową szlachetność kiboli i ich wersję zdarzeń na gdyńskiej plaży - obronę czci pohańbionej przez Meksykanina Polski. I bronią swojej wersji jak przysłowiowej niepodległości, podtrzymując swoją wiarę nawet wypowiedziami bardzo niewiarygodnego komisarza Sokołowskiego (który streścił nam iście po sowiecku kiedyś przebieg zajść 11.11.2011 w Warszawie).
Teraz kom.Sokołowski to dla nich Ałtorytet, bo broniąc kompromitującej bierności swojej firmy - policji, zrzuca winę za bijatykę na meksykańskich kadetów. Nawet jeden z moich dobrych salonowych znajomych przeklejał wczoraj gdzie mógł Sokołowskiego wypowiedź o winie marynarzy i kryształowej niewiności Policji (jej treść to kabaret wymagający osobnej notki )
Rząd i jego słabiejąca partia zdają sobie sprawę z owej cechy żelaznego elektoratu swojej konkurencji (analizy, badania, itd.) Mogli więc polityczni soctechnicy spróbować wpuścić zwolenników konkurencji na rafy ślepej solidarności z kibolami (Dożywotni, zdawało by się, senator Romaszewski za tę solidarność z liderem kibiców "Legii" zapłacił przejściem na nieplanowaną emeryturę - przegrał wybory i to z Borowskim Markiem, de nate Berman, syn Aarona Bermana, politruka 6 pal 4.dp 1.a LWP, bratanek tego Jakuba Bermana, na brzmienie nazwiska którego niektórzy jego byli przesłuchiwani reagowali gęsią skórką)
Plan bardzo prosty - dopuścić bandę kiboli bez nadzoru i kontroli w miejsce gdzie może (musi!) znaleźć się inna zwarta grupa ich mniej więcej rówieśników i to sąsiedztwo, porównywalne z paleniem ognia w magazynie pełnym benzynowych oparów, musi wybuchnąć. Nie ma innej praktycznej możliwości - zamieszki.
Znając naszą "prawicę", nie trzeba wielkiego ryzyka, aby założyć, że stanie ona po stronie "sprowokowanych naszych patriotycznych chłopców" (np. wyjących pod Ostrą Bramą "Polskie Wilno" - taki to ich patriotyzmu dowód), chwytając się jakiegokolwiek pretekstu - znaleziono piękny - spoliczkowana przez meksykańskiego chama Polka. (Niedawno pisano o "litewskim chamie" - również część prawicy stanęła murem za tym objawem stadionowej dyplomacji, niechybnie wg pomysłu sasiedniego mocarstwa)
Efekt - ostry podział społeczeństwa na dwa obozy - wierzący w spoliczkowaną damę i sprawiedliwy gniew Chorzowian oraz nie wierzący w szlachetne motywy kiboli.
Pierwszy obóz łatwo można pogrążyć kolejnymi pokazami "szlachetności" ich podopiecznych - i kompromitacja tej grupy w oczach niezdecydowanego społeczeństwa (czyli większości wyborców) - gotowa.
Takimi metodami można zachować władzę nawet przy 20% bezrobociu.
I o to chodzi - nie narobić się i osiągnąć cel - reelekcję. Powtórną. A. Łukaszenki przykładem.
Ta dama w białych spodenkach nie wygląda na spoliczkowaną, zhańbioną:
Ale pretekst do bójki to rzecz drugorzędna - najważniejsze, aby był ostry podział opinii publicznej : za i przeciw kibolami.
"Zwycięstwo prowokacji" Józefa Mackiewicza to lektura obowiązkowa dla każdego kto chce zajmować się polityką w naszym kraju.
______________________________________________________________________
Up-date 30.10.13:
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Lagodne-kary-dla-policjantow-po-letniej-bijatyce-na-gdynskiej-plazy-n73898.html
Up-date 13.12
Kolejni policjanci bez kar za bójkę na plaży
13 grudnia 2013, godz. 21:00 (147 opinii)
Zakończyły się dwa kolejne postępowania dyscyplinarne dotyczące policjantów biorących udział w zabezpieczaniu pobytu w Gdyni kibiców Ruchu Chorzów, który przerodził się w ogromną bójkę na plaży z meksykańskimi marynarzami. Tym razem w działaniach podjętych przez "prześwietlanych" stróżów prawa nie doszukano się nieprawidłowości.
Do bójki na gdyńskiej plaży doszło 18 sierpnia. Wtedy właśnie do Gdyni przyjechali na mecz kibice z Chorzowa. Zanim jednak trafili na stadion, spotkali się na plaży. Tu też niemal od rana dochodziło do mniejszych lub większych incydentów z udziałem innych plażowiczów. W końcu kibice starli się z marynarzami z Meksyku, którzy również znajdowali się nad wodą. W wyniku bójki do szpitala trafiły trzy osoby.
Niemal od razu po samej bijatyce pojawiły się zarzuty względem gdyńskich policjantów. Dotyczyły one głównie złego zabezpieczenia pobytu kibiców w mieście oraz braku reakcji na pierwsze sygnały o ekscesach na plaży. Z tego właśnie powodu już po kilku dniach ze stanowiska odwołano zastępcę gdyńskiego komendanta.
Wszczęto także postępowania dyscyplinarne względem ośmiu innych policjantów. Część z tych postępowań zakończyła się jeszcze w październiku. Wówczas to dwóch policjantów uniewinniono, a dwóch innych ukarano, chociaż niezbyt dotkliwie (m.in. obniżeniem nagród rocznych).
Teraz zakończono kolejne dwa postępowania. - W obu wypadkach, a mówimy o osobach, z których jedna pracowała 18 sierpnia w terenie, a druga w sztabie, uznano, że funkcjonariusze postępowali zgodnie z procedurami i w ich zachowaniu nie dopatrzono się uchybień - mówi kom. Michał Rusak z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
Wciąż prowadzone są postępowania względem dwóch ostatnich objętych procedurą policjantów. Jak przyznaje rzecznik gdyńskiej komendy, nie ma szans, aby zakończyły się one w tym roku. - Jest jeszcze zbyt dużo okoliczności do zbadania i szczegółowego wyjaśnienia - przyznaje Rusak.
Warto pamiętać, że postępowania dyscyplinarne to m.in. wynik kontroli przeprowadzonej w gdyńskiej komendzie przez przedstawicieli Komendy Głównej Policji. Według kontrolerów gdyńscy policjanci nie reagowali na zgłoszenia o incydentach z udziałem kibiców oraz nie przeprowadzili koniecznych interwencji. Policjantom wytknięto także niedokładność w dokumentowaniu na bieżąco prowadzonych czynności, podejmowanych decyzji oraz poleceń wydawanych przez dowodzących akcją.
Zdaniem kontrolerów błędem było także zachowanie już po bójce, kiedy nie legitymowano opuszczających plażę oraz nie typowano i nie zatrzymywano uczestników bójki.