Dokładnie 68 lat temu, 18 sierpnia 1945 r. polskie podziemie niepodległościowe tzw. „Żołnierze Wyklęci” odniosło jedno ze swoich największych zwycięstw – w Miodusach Pokrzywnych 1.szwadron V brygady wileńskiej AK por. Zygmunta Błażejewicza „Zygmunta” rozgromił grupę pacyfikującą podlaskie wsie złożoną z funkcjonariuszy UB i NKWD pod dowództwem majora Wasilija Gribko.
Związane jest ono jak najbardziej z Wiktorią Warszawską 1920 – właśnie 15 sierpnia szwadron uroczyście obchodził Święto Wojska Polskiego i Matki Boskiej Zielnej, gdy do dowódcy dotarli mieszkańcy z okolic Ostrożan gm. Drohiczyn. Wspomina on, że ludzie ci „dosłownie błagali o ratunek”. Jak wyjaśnili, na południowych terenach powiatu bielskiego, nad Bugiem, operowała sowiecka ekspedycja karna dowodzona przez mjr. NKWD Wasilija Gribko. Składała sie ona z 4.kompanii strzeleckiej 267 pułku NKWD, plutonu 1.DP WP i grupy pracowników UBP w Bielsku Podlaskim.
We wsi Modusy Pokrzywne, gdzie nocowali AKowcy, doszło do starcia – grupa operacyjna podeszła pod wioskę i w tym momencie zerwała się gwałtowna ulewa. NKWDziści i UBecy schronili się w wielkiej stodole na skraju wioski i tam przyjęła obronę przed atakującymi Polakami. Większość z nich zginęła tam, po podpaleniu stodoły rakietą i amunicją zapalającą.
Ryknąłem – "Konar, rakietę w stodołę!". Natychmiast stanęła w płomieniach. W środku ginęli ludzie. Przez wrota wypadł, ppor. Piwowarski (słynny z "badań" w więzieniu). Mundur palił się na nim i dymił. Nie bardzo przytomny, gasił rękoma. Posłałem serię. Upadł bez ruchu. Stanęliśmy za chlewami. Stodoła nie była już groźna. Po chwili z rowu zaczęły do nas bić dwa "Dziekciary" (erkaemy Diegtariewa). (relacja por. Zygmunta)
Grupa operacyjna majora Gribko uległa całkowitemu zniszczeniu dopiero po wystrzeleniu amunicji i wyrzuceniu wszystkich granatów (partyzanci nie zdobyli ani jednego). Sam major Gribko bronił się do końca (martwy, ściskał w zaciśniętej ręce Waltera z wystrzelonym magazynkiem).
Sowietnik [= doradca PUBP w Bielsku Podlaskim mjr NKWD Wasilij Gribko, zginął 18 sierpnia 1945 r. w walce 1 szwadronu 5 Brygady Wileńskiej w Miodusach Pokrzywnych.
Zginęło kilkudziesięciu oficerów i żołnierzy NKWD oraz kilku funkcjonariuszy UBP w Bielsku Podlaskim. Po 16-tej spóźniona odsiecz wspomagana „pancerką” (samochodem pancernym lub tankietką) próbowała niezbyt energicznie podjąć walkę i nawet mogła powtórzyć los grupy majora Gribko, lecz pobliski oddział NSZ nie podjął z Akowcami współpracy w biciu Sowietów.
Po tej klęsce na okolicę spadły represje i obławy NKWD i UB. Aresztowano m.in. kilku rannych żołnierzy V Brygady. Sam oddział uniknął macek okupantów i razem z całą V Brygadą został przez jej dowódcę majora „Łupaszko” (Karol Szendzielorz) rozwiązany 7 września 1945.
1 szwadron 5 Brygady Wileńskiej w marszu, lato 1945 r.
Major kontynuował walkę z komunistami na Wybrzeżu Gdańskim w reaktywowanej V Brygadzie do 1947 roku. Ale to zupełnie inna historia.
Natomiast kontynuacją tematu bitwy w Miodusach jest wizyta na cmentarzu w Bielsku Podlaskim, który wg tablicy informacyjnej przy wejściu jest to miejscem pochówku „CM. ŻOŁNIERZY ARMII RADZIECKIEJ I MOGIŁA ŻOŁNIERZY WOJSKA POLSKIEGO POLEGŁYCH W WALKACH O WYZWOLENIE ZIEMI BIELSKIEJ W OKRESIE DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ".
Jednak na nim można zauważyć taką zbiorową, choć imienną mogiłę :
Wniosek tylko jeden być może = czekista utrwalający sowiecką władzę, zabity przez polskiego żołnierza AK w swojej obronie został przemycony przez innych "utrwalaczy" na cmentarz żołnierzy Armii Radzieckiej (sic!! – Armia Radziecka istniała ona od 1946 r. po zmianie nazwy z Armii Czerwonej Robotniczo-Chłopskiej , ale to szczegół, jak i to nader problematyczne „wyzwolenie Ziemi Bielskiej”)
Nad tym przemyconym na cmentarz wojskowy czekistą, okupantem polskiej ziemi i pacyfikatorem polskiej wsi widnieje nazwisko DOKSZYN A.
Aleksander Dokszyn zginął 5 stycznia 1945 r. w stopniu starszego lejtnanta, pełniąc odpowiedzialną z punktu widzenia sowieckiego aparatu terroru, instalującego w Polsce reżim komunistyczny, funkcję szefa kontrwywiadu „Smiersz"na powiat Bielsk Podlaski. Został zlikwidowany, podczas wykonywania zadania operacyjnego na terenie gminy Boćki, przez sekcję egzekucyjną Obwodu AK Bielsk Podlaski por. Zygmunta Błażejewicza „Zygmunta" = czyli naszego zwycięzcy sprzed dokładnie 68 lat!!!
Śmierć st. lej. Dokszyna nie pozostała bez konsekwencji dla ówczesnych mieszkańców okolic Bociek. W końcowej części poświęconego zamachowi na Dokszyna fragmentu meldunku sztabu 32.Zmotoryzowanego Pułku Strzeleckiego NKWD za okres od 25 grudnia 1944 r. do 10 stycznia 1945 r. znajdujemy brzmiący złowróżbnie WNIOSEK: należy przyjąć, że napadu dokonała uzbrojona banda. PODJĘTE ŚRODKI: Grupa operacyjna KRO „Smiersz" pod dowództwem majora Gribko wzmocniona przez pododdział pułku w sile 50 ludzi przeprowadziła operację w celu wzięcia niektórych podejrzanych o uczestnictwo w bandzie.W ciągu kolejnych kilkunastu dni stycznia 1945 r. sowiecka grupa operacyjna kierowana przez mjr. Gribko aresztowała na terenie gminy Boćki blisko 100 osób...
Musiał osobiście ich przesłuchiwać, skoro nie ryzykował dostać się żywym w ręce Polaków…
Powracając do naszej rocznicy - w walce z partyzantami „Zygmunta" i „Młota" padł również dowódca 4 kompanii strzeleckiej 2 batalionu 267 Pułku Strzeleckiego NKWD starszy lejtnant Aleksiej AMELIN, zginęli także sierż. Michaił DANIŁOW, lej. Grigorij GAWRUSZYN i sierż. Wasilij KAŁABOW.Wszyscy oni spoczywają w jednej mogile, razem ze swym dowódcą, mjr. Gribko. Dodajmy, że walkę o „wyzwolenie" ziemi bielskiej zakończył 18 sierpnia 1945 r. w Miodusach także kpt. Nikołaj KRASNOW. On również spoczywa na cmentarzu w Bielsku Podlaskim, tyle że w sąsiedniej mogile, urządzonej w taki sam sposób jak mogiła jego kolegów – czekistów".
Naturą sowieckiego systemu było okłamywanie każdego, swojego i wroga, na każdym kroku. Przecież w PRL wiernemu polskojęzycznemu Sowieciarzowi, jak np. synowi oficera UB Włodzimierzowi (nazwanego na cześć wodza rewolucji do dziś niepochowanego) C., obecnie senator związany z PO, taka „ofiara polskiej reakcji” była by bliższa czerwonemu sercu niż jeden z „600 tysięcy krasnoarmiejców poległych w bojach o wyzwolenie Polski Ludowej” (nota bene – te 600 tys. poległych na terenie Polski żołnierzy Armii Czerwonej w latach 1944-45 to również ściema na resorach – jak zresztą każde hasło komunistycznej propagandy).
Fakt, że na cmentarz zwykłych, ofiarnych żołnierzy sowieckich przemycono trupy pacyfikujących i torturujących Polaków (i Rosjan) czekistów i śmierszowców dowodzi jakim tchórzliwym, obrzydliwie zakłamanym syfem był sowiecki ustrój. I jego ludzie, jak (nie)jeden senator związany z PO (a wcześniej z SLD i PZPR)… obecnie podobno kandydat PO do Europarlamentu. Gratuluję partii rządzącej promowanych ludzi ... On taki elokwentny, ze społecznym współczuciem, po fundacji amerykańskiej Fullbrighta... - nic tylko popierać!!!
Źródła do notki, bez której by ona nie powstała w takim kształcie :
podziemiezbrojne.blox.pl/2006/07/Bitwa-w-Miodusach-Pokrzywnych-18-sierpien-1945
wpolityce.pl/artykuly/9063-o-czekistach-ktorzy-przezyli-swoja-smierc-czyli-dziwy-na-cmentarzu
Przejmująca pieśń o towarzyszach broni polskich Żołnierzy Wyklętych (apropos mojej poprzedniej notki :
http://www.youtube.com/watch?v=Og8aupOorOo
Tłumaczenie moje:
Poszli żołnierze do przodu, po przodu
Na śmierć, do wolności, do bólu, do radości
Poszli do przodu, aby powrócić
Rodzinę swoją utulić.
Poszli żołnierze, poszli do przodu
Potknęli się, wystali, poszli do przodu
I upadły na ziemię ich ciała
Ucałowawszy ją
Poszli żołnierze, bo kochali tą ziemię
Za którą siebie nie żałowali
Poszli żołnierze i padli
W dymie, we mgle, poszli i padli
Poszli żołnierze, bojownicy jak dęby
Silny, potężni a przecież dzieci
Tej ziemi dzieci, żołnierze jak dęby
Walczący wiecznym ogniem ich serc
Poszli żołnierze do przodu
Z ogniem w sercach do przodu
I krwawy podpis złożyli na ziemi
Zamknąwszy oczy aby więcej nie widzieć
Tak szli żołnierze do bitwy
wiedząc, że ktoś zginie
ale szli, szli do przodu
Walcząc o wolność, po to aby kochać
Dzierżąc sztandar
poszli żołnierze przelewać krew
Tracąc przyjaciół, ale zachowując nadzieję
Poszli żołnierze, żeby umrzeć, żeby żyć.