Witek Witek
3165
BLOG

Największa tajemnica Zbrodni Katyńskiej

Witek Witek Polityka Obserwuj notkę 39

10 września mają zostać ujawnione tajne do tej pory amerykańskie archiwalne dokumenty dotyczące Zbrodni Katyńskiej. Czy będzie w nich coś odkrywczego? Chociażby informacje od kiedy prezydent USA wiedział się o prawdziwych sprawcach tej masakry? Dlaczego tak długo milczał? – możemy sobie sami wyjaśnić – geopolityka, sojusz antyhitlerowski, a potem antyjapoński (odpowiedź FDR: „Polska nie może walczyć z Japonią, a Sowiety i owszem”). W tym kontekście milczenie Stanów Zjednoczonych na temat katastrofy smoleńskiej jest też nader wymowne…

    Mnie interesuje jednak coś innego. Przyczyna nieujawnienia przez państwo rosyjskie ostatnich 35 z 184 tomów akt katyńskich. Mimo wielokrotnych obietnic prezydentów i premierów RF. Czy w dokumentach amerykańskich będzie ślad wskazujący na  powód tego dziwnego i podejrzanego uporu?

      Rosjanie wskazują na „tajemnice związane z działalnością służb specjalnych, w tym o dane agenturalne, które nigdy nie są odtajniane”. Gdyby dodać do tego ich troskę o dobre imię ofiar, można by snuć dodatkowe sny o tkliwości urzędników putinowskiej Rosji = nie chcą, aby kompromitujące dane o ofiarach trafiły do publicznej sfery, np. którzy z oficerów byli donosicielami, a którzy nosicielami chorób wenerycznych, a jeszcze inni – homoseksualistami. Część polskich historyków uważa, że Rosjanie boją się przede wszystkim ujawnić dokument, który zawiera uzasadnienie zamknięcia rosyjskiego śledztwa ws. zbrodni katyńskiej z 2004 roku. - Najwyraźniej ta decyzja zawiera tak kompromitujące sformułowania, że strona rosyjska boi się, że wywołałoby to skandal międzynarodowy, gdyby to zostało ujawnione – stwierdził prof. Dudek, publikujący i na salonie24.

  Rozmawiając nieoficjalnie z Rosjanami, którzy starają się obiektywnie oceniać obecną rosyjską władzę, poznałem hipotezę tłumaczącą niechęć do ujawnienia wszystkich akt katyńskich… fałszerstwem ekipy Borysa Jelcyna, która chciała za wszelką cenę skompromitować konkurencyjną radziecką partię komunistyczną, aż fałszowała katyńskie dokumenty, aby jak najbardziej uwalić kompartię i zakazać jej działania w Rosji. A teraz nie chcą, aby to fałszerstwo wypłynęło. Słyszałem też tłumaczenie o niechęci przekazywania Polsce niezbitych dowodów zbrodni, aby nie mogła ona potem sądzić się i domagać wielomiliardowych odszkodowań. W tym miejscu warto przytoczyć słowa prof. Jerzego Łojka: „Należy zdecydowanie odrzucić postulat wypłacania odszkodowań rodzinom ofiar Katynia. Mord 1940 nie ma ceny, którą można by go odkupić”.

      W Rosji nic nie jest niemożliwe, ale ja mam swoje, intuicyjne wytłumaczenie „wiecznego” utajnienia pozostałych akt katyńskich.

Kilka lat temu trafiłem na arcysowieckie, stalinowskie wręcz forum ursa-tm.ru, gdzie dyskutuje wielu wyznawców Związku Radzieckiego, w tym jego niewinności w sprawie Katynia. Otóż w sporach o sprawstwo Zbrodni zawsze podnosili oni argument o niemieckiej broni i amunicji, nieposiadanej przez aparat wykonawczy NKWD, o szpagacie, którym wiązano ofiary, którego nie było wtedy w ogóle na terytorium ZSRR (w co uwierzyć nie trudno, bo dużo rzeczy nie było wtedy na na terytorium ZSRR) oraz na dokładne, wręcz pedantyczne ułożenie zwłok w mogiłach katyńskich – „U nas tak nie chowano trupów po egzekucjach, po prostu wrzucano do dołów, bez żadnego układania” (w to akurat, znając sowieckie niedbalstwo i bałagan, skłonny byłem uwierzyć najszybciej). Wszystkie te argumenty miały dowodzić nie sowieckiego, a niemieckiego autorstwa tej zbrodni.

   Ale przeciw niemieckiemu wariantowi 1941 przemawiają takie niepodważalne argumenty jak to, że nikt nie widział jakiegokolwiek śladu życia zamordowanych oficerów (wg Stalina w grudniu 1941 „zbiegłych do Mandżurii”) od wiosny 1940, żadnego – listu, grypsu, potwiedzenia wydania jedzenia, bądź nałożenia kary, przebiegu służby wartowniczej, niczego. Również ciepła odzież, w której znaleziono ciała wyklucza czas egzekucji „niemiecki” – lato 1941, a jeszcze bardziej udowadnia to brak jakichkolwiek letnich insektów, które latem w bagnistym lesie być musiały! Jeszcze bardziej niewiarygodna jest wersja niemiecka 1941 dla „bliźniaczych” katyńskiemu miejscom egzekucji pod Charkowie – tam Niemcy dotarli dopiero późną jesienią 1941 i pod Twerem – tam Niemców w II wojnie światowej w ogóle nie było. 

    Pakt Ribbentrop-Mołotow zawarty 23 sierpnia 1939 w Moskwie był bez wątpienia zmową dwóch bandytów. Masowych zbrodniarzy, ale to przecież nie zmienia hersztowskiego charakteru tego układu. A jak zwyrodniali, okrutni przestępcy podkreślą zawiązanie mającej ich wiązać umowy? Mordem założycielskim. Wspólna militarna agresja i polityczny rozbiór Polski nie potępione przez sojusznicze mocarstwa zachodnie (w dużej mierze z winy rządu Rydza-Śmigłego i Sławoja-Składkowskiego) nie były jeszcze takim spoiwem nie do rozerwania. Zbrodnia łamiąca wszelkie prawa ludzkie i międzynarodowe – owszem.

    Nieprzypadkowo oba lustrzano podobne („pokrewne” jak to ujął Stalin w przemówieniu 10.03.1939) totalitaryzmy rozpoczęły jednocześnie antyinteligenckie akcje skierowane przeciw kierowniczej warstwie narodu polskiego (niemiecka Intelligention-Aktion, definiowana również AB-Aktion i deportacje polskiej ludności na Syberię i kazachskie stepy, oraz Zbrodnia Katyńska).

   Oprócz znanych szerzej wspólnych konferencji Gestapo i NKVD, m.in. w Krakowie i Zakopanem doszło to spotkania na szczycie prawych rąk obu wodzów - marszałka ZSRR Berii i Reichsführer-SS Heinrichem Himmlerem w Puszczy Rominckiej (niedaleko Gołdapi) w lutym 1940 r.  

            

Informacje o tym spotkaniu są oparte m.in. na złożonych w 1948 roku zeznaniach SS-Hauptsturmführera Waldemara Macholla, który w 1940 roku dowodził niemieckim posterunkiem granicznym w Suwałkach. Macholl relacjonował, że trzy samochody wiozące Berię przyjechały drogą z Augustowa do wsi Szczebra. W tym samym czasie do Szczebry przyjechał od strony Suwałk opancerzony Mercedes-BenzHimmlera i wóz z eskortą oficerów Gestapo. Jeden z samochodów radzieckich przekroczył granicę, po czym Beria przesiadł się do limuzyny Himmlera i odjechał do Romint wraz z eskortującymi go autami. Z dworu myśliwskiego Göringa dla bezpieczeństwa zostali wcześniej usunięci wszyscy cywile, a ich miejsce zajęli funkcjonariusze SS. W spotkaniu tym uczestniczył gauleiter Prus Wschodnich Erich Koch (dziwne są jego  powojenne losy!)

   W kilka tygodni później rozpocząły się egzekucje polskich oficerów.

Czy mógł być to przypadek?

Dodajmy takie dziwne odkrycia na miejscy Katyńskiej Zbrodni jak:
+ niemiecka broń (wygodniejsza przy takiej „stachanowskiej” liczbie do oddzielnego zabicia)
+ niemiecki szpagat używany do krępowania ofiar,
+ niemiecki porządek przy ukrywaniu ciał (pewnie racjonalizatorska rada radzieckiemu sojusznikowi, po rosyjsku brzmi lepiej = racjonalizatorskij sowiet sowietskomu sojuzniku = рационализаторский совет советскому союзнику.

Bardzo zagadkowe jest potraktowanie zarówno przez Niemców, jaki potem przez Sowietów tzw. „willi NKWD”. Nie wpuszczono do niej żadnej komisji, ani z Czerwonego Krzyża w 1943 r., ani komisji Burdenki. Prawdopodobnie tam została zamordowana większość ofiar.

 

Wyburzona przez Sowietów do fundamentów „willa NKWD”. Dostęp do jej umiejscowania jest nadal niemożliwy.

Trzech młodych badaczy Katynia z Polski i USA (Michał Synoradzki, Jacek Grodecki  i Victoria Plewak) uważa za bardzo tajemnicze, że Niemcy twierdzili, że wszyscy polscy oficerowie zostali zastrzeleni nad dołami śmierci.

Precedens wspólnych egzekucji urządzanych przez nazistów i NKWD przypomina Wiktor Suworow w książce „GRU. Sowiecki wywiad wojskowy”. Były to mordy niemieckich komunistów z KPD pod Moskwą w 1940 r. z okresu przyjaźni i zaufania między dwoma zwycięskimi mocarstwami. 

  Wspólne szkolenia NKWDzistów i Gestapowców były prowadzone w ZSRR w 1939-40 r. na pewno w Leningradzie i na pewno w Nowosybirsku, o czym opowiadał mnie osobiście wiarygodny świadek (były kapitan KGB).

Są wiarygodne świadectwa, nawet od proniemieckich świadków, że oni wtedy tam byli: 

„Leon Kozłowski (żarliwy zwolennik współpracy z Niemcami), po ujawnieniu zbrodni katyńskiej, tak jak wielu innych Polaków został przez Niemców zawieziony na miejsce ekshumacji zwłok, i po powrocie złożył w tej sprawie oświadczenie potwierdzające, że mordów dokonali Sowieci. Dodatkowym, niewykorzystanym dotąd w pełni przyczynkiem do wyjaśnienia zbrodni katyńskiej było ujawnienie poszlak wskazujących na współpracę ZSRR z Niemcami. Z rozmów Kozłowskiego z rosyjskimi chłopami wynikało, że w czasie, gdy do lasku katyńskiego przywożono polskich jeńców wojennych, w pobliskiej willi NKWD przebywali oficerowie niemieccy.  http://wgp.salon24.pl/343444,leon-kozlowski-premier-ii-rp

   „W lesie katyńskim był Kozłowski w maju 1943 roku. Po rozmowach z miejscowymi chłopami twierdził później, że podczas mordowania polskich jeńców wojennych w kwietniu 1940 r. w willi należącej do NKWD, a znajdującej się niedaleko miejsca zbrodni, przebywali jacyś niemieccy oficerowie. Było to, według niego wynikiem porozumienia sowiecko- niemieckiego, to znaczy, że Niemcy wiedzieli od początku o zbrodni katyńskiej, która była wspólnie ukartowaną przez okupantów akcją”. Selim Chazbijewicz, historyk

  Dlaczego Rosja miała by z całych sił odżegnywać się od sowiecko-nazistowskiej współpracy w ludobójstwie Polaków nawet po 70 latach po jej zakończeniu?

   Otóż rozwaliło by to całą narrację historyczną putinowskiej, postsowieckiej Rosji, w której Zwycięstwo nad nazizmem (zwanym tam potocznie dla zamęcenia w głowach „faszyzmem”) jest największym powodem do chluby z sowieckiej przeszłości.

A pakt i współdziałania z Hitlerem tłumaczone są jako wymuszoną w Monachium konieczność i świetne taktyczne zagranie na odwleczenie niemieckiej napaści, dla zyskania czasu i terenu. Dla Pobiedy! Dowolną ceną! - jak powtarzało się tam za Stalina i powtarza się do dziś. Dowolną ceną!

Gdyby wyszło na jaw tak spektakularnie i symbolicznie, że nie tylko metody, ale i cele Związek Sowiecki miał w tym czasie identyczne oraz że wspólnie zajmowali się „ostatecznym rozwiązaniem kwestii polskiej inteligencji”, to cały obraz roli imperium Stalina w rozpętaniu II wojny światowej runął by haniebnie. „Dowolna cena" podrożała by do nieusprawiedliwialnego moralnie wspólnego ludobójstwa z „faszystowskimi" zbrodniarzami.

A na to reżim byłego podpułkownika KGB, który osobiście i publicznie określił rozpad ZSRR „największą katastrofą geopolityczną w XX wieku”, nie może sobie pozwolić.
___________________________________________________________________________________

Tytuł tekstu jest nawiązaniem do tytułu ekranizacji powieści Roberta Harrisa „Vaterland - Największa tajemnica III Rzeszy"

Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka