Podczas ujawniania kolejnych niuansów afery Amber Gold zastanawiałem się kto krył to kolejne „przedsięwzięcie” prezesa Plichty i jego samego?
Jak mogło dojść do tego, że bez oporów organów państwa, szumu mediów i ogólnej wrzawy facet skazany za oszustwa finansowe dwu- , czy cztero- (czy już dowiadujemy się: sześcio- krotnie! ) nie tylko nie odbył żadnej z uparcie zawieszanych mu kar pobawienia wolności, a jeszcze rozkręcił całkiem udanie kolejne udawanie…
Świetne podsumowanie sponsorskiej działalności Amber Gold przeczytałem w salonie24, po przypomnieniu, że jednym z jej przejawów było dofinansowanie filmu "Lech Wałęsa" - "Jaki bohater, taki sponsor".
Jakiś ślad na kogoś kryjącego bursztynowego (amber = ang.bursztyn) Plichtę dają ostatnie wstrząsające w swej szczerości wyznania syna premiera Michała Tuska.
Syn premiera zarabia w OLT 6 tysięcy złotyc
„Wprost” na swojej stronie internetowej ujawnił treść umowy, którą Michał Tusk zawarł z liniami OLT Express należącymi do Amber Gold.
Umowa została zawarta 15 marca tego roku i nadal obowiązuje. Z jej treści wynika jasno, że Michał Tusk miał dla linii lotniczych świadczyć usługi z zakresu PR.
„Wprost” zaniepokoił się więc możliwością zlecenia Tuskowi wpłynięcia na bardzo zły PR, jakim otoczona jest spółka Amber Gold obecnie. – Nie było takiej sytuacji. Nikt mnie o to nie prosił – powiedział syn premiera w odpowiedzi na pytanie dziennikarzy.
W umowie napisano, ze młody Tusk zarabia 5950 złotych netto miesięcznie.
Podpis pod umową złożył Michał Tusk i Marcin Plichta, szef Amber Gold.
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/664333,Syn-premiera-zarabia-w-OLT-6-tysiecy-zlotych
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/664438,Michal-Tusk-wysylal-maile-ze-skrzynki-Jozef-Bak
Ale tradycyjnie szukając drugiego dna, ośmielam się zastanowić – czy naprawdę Michaił Donaldowicz vel Jozef Bak jest takim debilem, jakiego obecnie „struga”?
Sprawa „oddelegowania” prawej ręki Donalda Tuska, ministra Nowaka do ministerstwa transportu wydaje się w tle teraz ujawnionych powiązań „transportowych” premierowicza aż nadto podejrzana.
No może to być to zbieg okoliczności, niczym pistolet zamiast wytrychu w ręku złodzieja „Patyka”, , gdy kradł dziwnym zbiegiem okoliczności Dełu Espero policyjnego komendanta Papały, ale skojarzenia budzi…
Jeśli nawet syn premiera jest debilem, za jakiego chce się podawać, to ja chcę zapytać, jak to możliwe, że syn jednej z najważniejszych osób w naszym kraju może bez ostrzeżeń ze strony tzw. służb, np. ABW (i CBA, CBŚ, prokuratury) prowadzić interesy z bardzo podejrzanymi, wręcz napiętnowanymi wielokrotnymi wyrokami za oszustwa recydywistami ?
Pytam (retorycznie): GDZIE JEST PAŃSTWO? Państwo, które żąda, aby wszyscy jeździli w pasach bezpieczeństwa i surowo karze nieposłusznych i zapominalskich. Które ostro wpieprza się w rodzicielskie prawa i decyzje, m.in. w sprawach szczepień i edukacji. Które karze co jakiś czas PŁATNIE wymieniać dowody tożsamości i prawa jazdy. Itd., itd. …
W takim stanie państwa i jego organów zawiązanie u nas zagranicznej agentury, trzymającej się na szantażowaniu kompromitującymi materiałami bardzo ważnych osobistości jest tak proste, że robić to muszą wszyscy, komu się to chce …
W sumie to dziwny mamy „sezon ogórkowy” w polityce – najpierw nagrania Serafina i wymiana ministra rolnictwa, w wyniku tego zwrócenie uwagi na synekurę premierowicza, a następnie afera Amber Gold. A teraz powiązania synekurczyka z wielokrotnym bursztynowym przestępcą …
Przyznam, że tego wszystkiego nie łapię logicznie, przyczynowo-skutkowo. Albo niepotrzebnie szukam drugiego dna?
Polecam w tym temacie artykuły Rosemana - http://rosemann.salon24.pl/440227,michal-tusk-pionek-i-koziol-ofiarny oraz linkowany tam Grzegorza Wszołka.