Spóźnione, ale nie całkiem wspomnienie o litewskiej drodze do wolności. Bo ten najstraszniejszy dzień, a właściwie noc litewskiej drogi do wolności zdarzył się 13-tego stycznia, ale właśnie w niedzielę, drugą niedzielę tego roku - 1991 roku, który zaczął się tak mrocznie i krwawo, a zakończył się niemal bezkrwawym rozpadem "imperium zła", jak nazywał ZSRR największy - ever PotUS = prezydent USA. I niepodległościąnie tylko Litwy, Latviji i Eesti, ale i Samostijnoj Ukrainy i Białorusi. Inna sprawa, co te wszystkie niepodległe państwa i narody, tak jak i my, z tą Niepodległością i Wolnością zrobiły. Ale przynajmniej nie możemy obwiniać za to innych...
Litwini udowodnili wtedy całemu wolnemu i niewolnemu światu, że chcą Wolności i gotowi są za to płacić nawet Najwyższą cenę. Że chcą być częścią wolnej Europy. Że zasługują na to. O tym jest ta piękna pieśń:
W videoclipie fotografie młodych ludzi, którzy - bezbronni - zostali zastrzeleni broniąc swojej Wolności. Sausio 13 to prostu 13 stycznia.
Laisve to po litewsku wolność.
"Przed 20 laty, w nocy 13 stycznia, w Wilnie od kul i pod gąsienicami czołgów stacjonujących tam wojsk radzieckich zginęło 14 osób, a kilkaset zostało rannych. Tej nocy tysiące bezbronnych osób zebrały się przy strategicznych obiektach: przy Sejmie, budynku Litewskiego Radia i Telewizji i wieży telewizyjnej, by nie dopuścić do zajęcia ich przez siły sowieckie. Wydarzenia te stanowiły decydujący zwrot w walce o Niepodległość Litwy.
W poniedziałek na łamach dziennika „Lietuvos Rytas” litewscy parlamentarzyści wyrazili zaniepokojenie, iż strona polska zwleka z odpowiedzią na zaproszenie do wzięcia udziału w obchodach przypadających we czwartek.
Jak zaznaczył na łamach litewskiego dziennika przewodniczący sejmowego komitetu spraw zagranicznych Emanuelis Zingeris, brak udziału strony polskiej, która tak bardzo wspierała walkę Litwy o niepodległość, byłby po prostu niezrozumiany. Zingeris kilkakrotnie podkreślił, że "Polacy są braćmi Litwinów w walce o wolność".
Polskie władze po prostu olały tegoroczne obchody 20-tej rocznicy tych najważniejszych dla najnowszej historii Litwy rocznicy. Doskonale wyczuwają melodię graną z dalekiego zamku w myśl zasady devide et impera i postanowiły dać Litwinom prztyczka w nos za ich politykę przymusowej litwinizacji wileńskich Polaków. Nieobecnością. Bez sensu.
ZdRadek Sikorski po raz kolejny udowodnił, że podobnie jak jego ministerialny kolega z Obrony Narodowej, jest pomyłką na swoim stanowisku. Każdy porządny i odpowiedzialny mąż stanu, dbający o los polskiej mniejszości narodowej w kraju sąsiednim powinien do Wilna pojechać i podczas uroczystości przypomnieć, że wśród stojących pod wieżą telewizyjną w Lazdijai i pod gmachem parlamentu litewskiego stali również Polacy. Oni też mogli być wśród ofiar, jeśli tak by pokierował los... I że ci co oddali życie 13 stycznia i później, oddali je za wszystkich obywateli niepodległej Litwy i za wolność również dla Polaków. I ich wolność pisania swoich imion i nazwisk dowolnym sposobem. I wolność kształcenia się w tym języku, jaki sami sobie wybiorą, przynajmniej na poziomie podstawowym.
Tego wszystkiego nie powiedział polski minister spraw zagranicznych. Ani premier RP, ani prezydent. Ani marszałek sejmu, lub senatu. Szkoda. "Tchórzostwo jest najgorszą ułomnością człowieka"
P.S. Osobiście wolę to wykonanie "Wolności":
P.S.2 - Przyznam się, że nie czytałem jeszcze artykułu na ten sam temat mego znajomego, którego bardzo cenię jako blogera, ale zaryzykuję i podlinkowuję korzystając z nieoczekiwanej promocji na SG salonu24 - "Niemodne i trudne braterstwa".