Witek Witek
1105
BLOG

Wyzwoliciele

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 67

Mój ojciec tak wspomina wyzwolenie, które spotkało go zimą 1945 roku w Garbatce :

"Mama wysłała mnie po coś na wschodni kraj wsi-letniska. Było to już po wycofaniu się Niemców. Nagle zauważyłem jak do wsi wbiegło 3 żołnierzy w kożuszkach, z karabinami na których osadzone były bagnety. Zauważywszy mnie, jedynego żywego na ulicy, krzyknęli:

- "Malczik, Bierlin daleko ?"

- "Nie, niedaleko" - odpowiedziałem, wstydząc się kilkuletnim móżdżkiem, że nie mam pojęcia jak daleko jest ten Berlin. Najdalej byłem z mamą w Radomiu, odwiedzając ojca, więzionego przez Niemców za podejrzenia o współprace z partyzantami Batalionów Chłopskich.

- "A gdie on, gdie daroga na Bierlin ?" - zapytali.

Pokazałem im drogę na Radom. Pokiwali przyjaźnie rękami i  p o b i e g l i  zasnieżoną ulicą. Znikli mi z oczu za zaspami snieżnymi...

Potem przybyły całe zorganizowane oddziały, masa wojsk. Dowódca jednego z nich został zakwaterowany w naszej chłupie, reszta sołdatów w szopie i stodole. Rozsiedli się wokół rozpalonych ognisk warząc strawę. Dyscyplinę zachowywali srogą, np. nie mogli wchodzić do naszego domu, tylko meldowali się oficerowi na progu. Podczas ich pobytu nie pamiętam, aby ktoś ze starszych narzekał, aby coś zginęło lub był jakiś konflikt. Mama była w 7-mym miesiącu ciąży z Heńkiem, może też to wpłynęło na zachowanie oficera, który był dla nas bardzo przyjazny, częstował nas obficie, przede wszystkim mnie, dawno nie widzianym cukrem oraz słoniną z puszki. Zapamiętałem szczególnie tą słoninę w puszce..."

 Z kolej mama mojej mamy opowiedziała mi inne doświadczenie z Wyzwolenia 1944-45:

"Gospodarze niewielkiego dworku szlacheckiego, w którym doczekałam końca straszliwej okupacji niemieckiej postanowili zaprosić na proszony obiad dowódców oddziału Armii Czerwonej, który zatrzymał się w pobliżu na nocleg. Przybyło 3 komandirów - major i 2 kapitanów.  Major - dowódca ciekawie rozglądał się po pokojach i sprzętach domowych, chwaląc je i porównując do muzeum. Pierwszy z kapitanów zauważał złośliwie, że ten dobrobyt "pański" jest zbudowany kosztem nędzy wieśniaków, którzy żyją obok tych wspaniałosci w biednych, nędznych warunkach i że "sprawiedliwość socjalna wymaga reformy, rewolucji". Poproszono towarzystwo do dosyć obfitego stołu ("Czym chata bogata"). Na półmisku leżały kotlety schabowe. Ten pełen rewolucyjnegop zapału kapitan sięgnął do jednego z nich ręką i zaczął go ogryzać na podobieństwo chleba, z ręki. Polacy spojrzeli na siebie znacząco, nic nie mówiąc oczywiście. Dowódca, dostrzegszy to spojrzał na niego niechętnie, żachnął się przepraszająco:

- "Wot durak! 

po czym sięgnął po kotleta również reką, ale nabił go sobie na widelec i już "kulturnie" ogryzał....

Trzeci oficer, milczał przed cały czas, zachowywał się "normalnie", jakby zgodnie ze zwyczajami domu, nie wyróżniał się manierami od Polaków. Po posiłku i naleweczce gospodarza podszedł do stojącego pianina (czy też fortepianu, nie pamiętam już) i zapytał czy może na nim zagrać.

Gospodyni z trudno ukrywaną troską o nierozstrojenie instrumentu nie wypadało odmówić. Wszyscy zamarli wyobrażając sobie jak z tego klawiszowca popłyną rytmy "Kalinki" czy "Katiuszy"...   Tymczasem kapitan przepięknie zaczął grać utwory Franciszka Lista [: Liszta], a potem Szopena..."

Tyle wspomnienia naocznych świadków. Na pewno niezakłamane, ale i wyrywkowe.

    Różnorodność żołnierzy radzieckich była jeszcze większa od ich uzbrojenia. Tak jak obok najlepszych, najpraktyczniejszych czołgów II wojny T-34 i IS oraz nowoczesnych samochodów amerykańskich na zachód parły liczne oddziały kawalerii (całe korpusy kawalerii jak na przykład 2. korpus kawalerii gwardii, który dotarł aż za Berlin) na małych włochatych super wytrzymałych konikach, a za nimi tabory konne wcale nie różniące się bardzo od tych polskich z Września'1939, a pewnie i od tych z wojen napoleońskich, tak w szeregach Armii Czerwonej walczyli i ginęli zarówno byli obywatele II Rzeczpospolitej - Polacy, Ukraincy, Białorusini, jak i niedobitki rosyjskiej inteligencji z Leningradu i Moskwy, robotnicy z Uralu, chłopi z nadwołżańskich, syberyjskich, kazachstanskich, uzbeckich i innych kolhozów. Byli i amnestionowani więźniowie GULagu, nie tylko polityczni, ale i kryminalni, pospolici. Różny był ich stosunek do wyzwalanej ludności zarówno polskiej jak i innej, jak i ich wiedza gdzie się znajdują. Nie wszyscy wiedzieli, że w Polsce, zwłaszcza, że na mapach z lat 1939-41 nie było takiego państwa na sowieckich mapach.

   Swego czasu interesował mnie temat zachowania się sowieckich wojsk podczas i po wyzwoleniu różnych ziem polskich - inaczej było na naszych Kresach wschodnich uznawanych oficjalnie za przyszłe ziemie ZSRR, inaczej w Polsce "właściwej" zatwierdzinej przez Stalina, wreszcie inaczej na ziemiach włączonych do Reichu w 1939 roku gdzie przeważała ludność niemiecka. Nie napotkałem na świadectwa masowych gwałtów czy grabieży popełnianych na ludności polskiej na tych terenach. Zupełnie inaczej przedstawiała się sytuacja po przekroczeniu dawnej granicy niemieckiej, gdzie ludność z gruntu kwalifikowano do "giermańców", nie wdając się w skomplikowane dywagacje etnograficzne oddzielające od nich Mazurów, Kaszubów, Ślązaków. Zauważyłem wielką różnicę zachowania się krasnoarmistów w polskich Żorach, a w niemieckich Gliwicach czy Raciborzu.

Ale co by nie pisać o odwiecie sowieckich żołnierzy na niemcach (pisownia oficjalna z lat 1944-49), był on w porównaniu do bestialstw niemieckich popełnionych w ZSRR krótkotrwały, gwałtowny, lecz nie ideowo-sadystyczny.  ("Pozwól Cezarze gdy zdobędziemy cały świat
Gwałcić rabować sycić wszelkie pożądania
Proste prośby żołnierzy te same są od la
t"  ( J. Kaczmarski "Lekcja historii klasycznej")

Lecz nie o Niemcacch chcę tu pisać, a o Polakach i ich wyzwolicielach. Wyzwolicielach. Tak , nawet jeśli to wyzwolenie nie było z polskich marzeń i Polski potrzeb. Wyzwolenie od niedobitych SS-kameraden Franza Kutchery np. szefa policji i SS na GG SS-Gruppenführera Koppe-go i SS-GruppenführeraReinefahrta - dzięki temu, że znaleźli się pod opieką Amerykanów nie dobici nigdy - dożyli dostatniej starości w demokratycznych, wolnych Niemczech zachodnich. Również od Hansa Franka, Dirlewangera i innych wykonawców himmlerowskiego planu  "Ost" , według którego ok. 1955 znad Wisły miały być usunięte niedobitki ostatnich żyjących jeszcze Słowian. Takiego wyzwolenie nie mogli się doczekać Powstańcy Warszwscy i setki tysięcy mieszkańców stolicy, gen. Bór-Komorowski do ostatniego dnia przed kapitulacją liczył na nie ...

To, że radzieccy żołnierze stali się symbolem innej niewoli,  żYCIA  w innej niewoli, bardziej duchowej niż fizycznej, nie zależało w ogóle od nich i oprócz wydzielonych pułków zbrodniczej NKVD nikt z nich nie miał o tym pojecia. Zwykli chłopcy w mundurach Armii Czerwonej szli na Berlin nie tylko dlatego, że dostali taki rozkaz, ale szczerze i gorąco chcieli dobić hitlerowskiego potwora w jego gnieździe, pomścić zabite rodziny, zagłodzone zrujnowane miasta, spalone wraz w mieszkańcami wsie, zmarnowaną młodość, a nie rzadko życie.

Trudno wilkowi mieć za za złe, że pożera owce. Trudno dziwić się wilkołakowi, że zabija swoje ofiary. Jak można było przypuszczać, że polityczny wilkołak w ludzkiej skórze wypuści z rąk swoje łupy, nie będąc przez nikogo groźnego straszony. Zgodę na polityczną konsumpcję łupów  wilkołakowi dały rządy państw, które kilkakrotnie dały Polsce gwarancję wolności i niepodległości ( pierwszymi takimi były gwarancje brytyjsko-francuskie z kwietnia 1939 r.), które te gwarancje Polacy okupili walką milionów i życiem setek tysięcy żołnierzy oraz ofiarą milionów swoich obywateli.

"Historia jest nauczycielką życia".

Dziesiejsza defilada na Placu Czerwonym jest chyba pierwszą międzynarodową defiladą z okazji Zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami, w której wzięło udział Wojsko Polskie. Na wielką defiladę 8 maja 1946 r. w Londynie "najwierniejsi sojusznicy" nie zostali zaproszeni...

Erratka: dobrze, że napisałem "chyba" i "międzynarodowa", bo podejrzenie Koteusza okazały się słuszne - choć prowadzący kościuszkowców nawet nie starał się POP-ować...

tlum. CVT
"Было это уже после ухода немцев. Внезапно я заметил, как на село вбежали трое солдат в полушубках, с карабинами с примкнутыми штыками. Заметив меня, единственного на улице, крикнули:
- Эй, парень, Берлин далеко?
- Нет, недалеко, - ответил я, стыдясь, что по малолетству не знаю, как далеко этот самый Берлин. Дальше всего я был с мамой в Радоме, посещая отца, посаженного немцами по подозрению в сотрудничестве с партизанами Крестьянских Батальонов.
- А где он, дорога на Берлин где? - поинтересовались они.
Я показал им на дорогу в Радом. Они помахали мне рукой и побежали по заснеженной улице; и исчезли из виду в метели...
Потом прибыли все организованные подразделения, много войск. Командир одного из их был расквартирован в нашем доме, остальные солдаты в еноте и риге. Расположились вокруг разожженных очагов готовить еду. Дисциплина была строгой - например, солдаты не могли заходить в наш дом, лишь докладывали офицеру на входе. Во время их пребывания я не помню, чтобы кто-то из старших сетовал, чтобы что-то пропало или был какой-то конфликт. Мама ходила на 7-мом месяце беременности с Хенриком; может быть,это повлияло на поведение офицера, который был с нами очень дружелюбен, обильно угощал нас, прежде всего меня, давно не виденным сахаром, а также солониной из банки. Я запомнил особенно той солонину в банке..."

Так и представляю, как наши входят в село, на улице играет пацаненок. Кто-то полушутя спрашивает про дорогу на Берлин. И мальчишка, весь в сознании важности ситуации - взрослые! солдаты! что-то у него спрашивают! - пытается ответить, как может. И про Радом - самое дальнее путешествие (почти на тот край света) - прелесть!..
Хотя мне такие воспоминания: про дорогу на Берлин; офицера, играющего Шопена (вариант, Бетховена - в Германии) - неоднократно уже попадались. То ли перед войной музыкальное образование было очень хорошим...

А про солдат, не входивших в дом - все правильно. Это же как командирский блиндаж или землянка. Типа штаб. Там кто попало не шлялся - только по делу. И вообще с дисциплиной было все в порядке.

Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura