Witek Witek
366
BLOG

"Nechceme násilí - Praha 17-24.listopadu 1989" cz.2 + Karel Kryl

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Do Pragi dotarliśmy popołudniu. Od przedmieści, już w odległych dzielnicach zauważyliśmy gromadki maszerujących głównie młodych, ale i starszych ludzi, kierujących się w jednym kierunku, w stronę centrum. My naszym charczącym Autosanem też. Podążający, z licznymi flagami narodowymi widząc polski autokar pozdrawiali nas serdecznie, choć bez specjalnych wzruszeń, pewnie tak samo traktowali autobusy przybywające z różnych stron Czech i Moraw. Bo już podczas dojeżdżania do Pragi zorientowaliśmy się, że stała się ona celem patriotycznych pielgrzymek z najdalszych stron Czechosłowacji. Tama społecznego posłuszeństwa i strachu runęła nawet na prowincji, obywatele zaczęli przyjeżdżać autobusami z zakładów pracy i ĆSADowymi , pociągami i własnymi śkoduvkami, aby na najbardziej czeskim placu św. Vaclava wykrzyczeć władzy „Konec vlady jedne strany” [ = koniec władzy jednej partii ] i wydzwonić jej dzwoneczkiem (podobnym jak ten z „Arabelli”) porę na dymisję. Oczywiście wszędzie przejawiało się naczelnej hasło tamtych dni „Nechceme násilí” [ = Nie chcemy przemocy ]. Wobec tego, że komunistyczny reżim po pierwszym brutalnym odruchu widząc gniewną, niespotykaną dotąd reakcję społeczeństwa na gwałty zadane pokojowej manifestacji studenckiej, nie zdecydował się więcej na rozwiązania siłowe, z każdym dniem ilość przybywających mitingować na Vaclaviak rosła. Rosła bardzo szybko. W środę, gdy dotarliśmy tam, było ponoć już 700 tysięcy ludzi. Na placu, w przylegających ulicach, na dachach pobliskich kamienic wszędzie tłoczyli się pragnący posłuchać nieznanych jeszcze nie dawno, a może nie słuchanych działaczy opozycji z Vaclavem Havlem na czele. Przemawiający występowali z okna wysokiego piętra kamienicy po środku lewej strony (północnej) podłużnego placu, nagłośniani z każdym dniem lepiej.

Ale lepiej trzymajmy się odczuć, nie suchych faktów. Wjeżdżając do Pragi, mijając tysiące „pielgrzymów wolności” denerwowałem się, że my oto jedziemy do hotelu, a tu historia obok może się dziać bez naszego udziału. Niesamowitym fuksem wydało mi się więc miejsce naszego kwaterunku - pensjonat w samym epicentrum Rewolucji – na Placu Vaclava, 200 m od okna-trybuny, 350 m od pomnika Vaclava, przy którym bez przerwy dzień i noc wiecowano i demonstrowano. Lokalizacją nie pogardziły by wtedy czołowe stacje telewizyjne i radiowe. Odbywającą się „Aksamitną Rewolucję” mieliśmy wprost za naszym progiem, zza okna.

    Najbardziej godna uwagi, niezapomniana była atmosfera tamtych dni. Czułem się jakbym był w dopiero co wyzwolonym mieście. Zwłaszcza w centrum na każdym kroku, w kawiarniach, sklepach, biurach były organizowane biura informacyjne, oddolne komitety obywatelskie i inne inicjatywy. Wszystkim przyświecał ten sam cel –poparcie dla zmian i żądanie dymisji władz państwowych. W każdym możliwym miejscu odtwarzano na video przebieg brutalnej pacyfikacji studenckiej manifestacji z 17.11, pokazując jak władza Husaka rozmawia z ludem. Medialną „gwiazdą” tych pokazów był nadgorliwy ZOMOwiec z 0:23 sekundy :
 
    Pojawiły się publikacje przypominające stłumienie Praskiej Wiosny 1968 i jej postulaty. Gorączkowo politykowano, jakby chcąc nadrobić ostatnie 20 lat, gdy w Czechosłowacji mało kto ośmielał się krytykować panujący ustrój i jego ludzi. Surowo kneblowany naród miał wielką potrzebę wygadania się – na kartach A3, A4 pisano flamastrami odezwy, manifesty, których nie bano się podpisać imieniem i nazwiskiem! A jeszcze kilka dni temu ludzie na ulicy, w sklepie nie opowiadali sobie nawet dowcipów „antypaństwowych”.
Ale wszystkim, którzy uważają, że Czesi nie są narodem odważnym dedykuję poniższy videoclip, szczególnie sekundy 0:28 i 0:48. Utwór piękny, zaczyna się jak Macieja Pietrzyka „Piosenka do córki”:
Wszystko miało spontaniczny, bezinteresowny charakter, w wielu miejscach wydawano darmowe gorące posiłki i napoje. Coś podobnego było chyba tylko 31 sierpnia 1980 w centrum Gdańska.
Wałęsałem się po tych miejscach, rozmawiając, pytając. Naturalnie w tych dniach euforii Polska i Polacy znakomicie się kojarzyła, jako lider i prekursor zmian, wspominano Wałęsę i „Solidarność”. Jednak szybki sukces „Sametovej revolucji” ( dymisja rządu i znienawidzonego praskiego dygnitarza kompartii Štěpána) znalazł oddźwięk w poczuciu satysfakcji i poniekąd wyższości, co wyczuwało się z popularnym wtedy sloganie odnoszącym się do tempa zmian wolnościowych tamtej Jesieni Ludów’1989:
Polska – 9 lat, Węgry – 9 miesięcy, Niemcy – 9 tygodni, my – 9 dni”.
Oczywiście zmitygowani, że bez polskiej pionierskiej cierniowej drogi i drogo okupionego kompromisami sukcesu, nie byłoby ich tak łatwego zwycięstwa, odpowiadali uczciwie :
- „ To je jasne ”.
   Świadectwem nowego czasu było także wyznanie naszego przewodnika po wspaniałych zabytkach Zlatej Prahy, że nauczył się języka polskiego słuchając Radia Wolna Europa po polsku, nie zagłuszanego ponoć tu w Pradze.
Wszyscy przyznawali się do słuchania pieśni wolnościowego barda Karela Kryla. Oto jedna z najpiękniejszych z koncertu świeżo po Jego powrocie z emigracji. Panom polecam skupienie wzroku w 1:10 i 4:11
 
W temacie Czech i Czechów napisałem niedawno w dzień Ich Święta Niepodległości wyznanie "Dlaczego miluje Czechów i Czeszki"

Errata do poprzedniej notki: demonstracja w 50-tą rocznicę protestów prażskich studentów przeciwko decyzjom niemieckich okupantów odbyła się w piątek 17.11.1989 r. więc chyba dowiedziałem się o nich w sobotę 18.11. Opozycja demokratyczna rozpuściła pogłoskę, że podczas tłumienia tej demonstracji, dosyć brutalnego jak na czechosłowackie warunki, zginął student. Fala oburzenia jakie ta wiadomość, podchwycona i powtarzana przez zagraniczne stacje radiowe i telewizyjne, wywołała w pokornym do tej pory społeczeństwie jest nie do przecenienia. Trochę zapomniany epizod, w myśl uświecenia środków. 400

Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura