W ostatnim dodatku do "Dziennika Bałtyckiego" "Rejsy" z 29.05 opublikowano wywiad z Jolantą Kwaśniewską. Opowiada ona m.in. "na Filipinach to ja zachorowałam pierwsza, bo każdy w tropikach przechodzi "chorobę filipińska". Naszym największym błędem była ABSTYNENCJA, trzeba było pić i to mocny alkohol, wtedy byśmy się nie rozchorowali(sic!).
W Polsce lekarz prowadzący BAŁ SIĘ to poświadczyć, żeby nie narazić się PiS. Panie sobie to wyobrażają?"
Ja sobie tego nie wyobrażam, choć fantazja, nawet historyczna, mi dopisuje. Nie przypuszczałem, że 2 lata żyłem w kraju autorytarnej dyktatatury, przed którą truchleli nawet uczciwi lekarze.
Wielokrotnie byłem w krajach tropikalnych, o znaczniej trudniejszym klimacie niż filipinski, piłem piwo, które masajskie kobiety wyrabiają przeżuwając jęczmień i wypluwając go na kadzi aby sfermentowało. W Ameryce Południowej kupowałem prosto z ulicznego stoiska acaraje [akaraże'], które murzyńskie kobiety podawały mi rękami, których czystość trudno było sprawdzić. W Rossiji (to największy hardcor żywieniowy!) staram się nie jadać w przypadkowych miejscach (aby nie zjeść mięsa z psa, kota, czy szczura - co rusz podają masmedia ,że sanitarne kontrole to wykazują - pewnie gdy właściciel w porę nie zdąży dać odpowiedniej "wziatki"), ale bywało nie raz, że przegryzłem z ulicy kupionego cziebureka' czy jakiś pierog. W Tajlandii czy Sri Lance stołowałem się w najtańszych barach czy przewożnych garkuchniach, razem z krajowcami jadłem żaby, chrabaszcze, muszle.
Nigdy nie miałem poważniejszych problemów żołądkowych, oprócz kilkudniowej sraczki w Egipcie po zjedzeniu surowej sałaty (podobno umytej).
Nie rozumiem jak można tak obrażać inteligencję czytelników, opowiadając takie bzdurne androny ?Wszak wielu Polaków od dawna podróżuje nie tylko po Italii czy Grecji, lecz wybiera egzotyczne i tropikalne cele. Czy wszyscy (lub nawet część) po powrocie chwieją się, gadają bzdury i usmiechają się przy tym głupkowato ?
Na miejscu ambasady Republiki Filipińskiej lub biur podróży, które organizują wyjazdy do tego pięknego kraju tysięcy bajkowych wysp i wysepek, złożyłbym pozew do sądu przeciw obojgu małżonkom Kwaśniewskim o zniesławianie dobrego imienia tego turystycznego raju.
Niestety dosyć biednego, a swoimi płytkimi kłamstwami ta pełna empatii dla wszystkich matka boska eSeLDowska i "mgr" prawdomówny ex-ZSyP, pogłębiają tamtejszą nędzę odstraszając turystów od odwiedzenia i zostawienia tam paru dolarów.
Jak zachować się w tropikalnym klimacie para Kwaśniewski - Konty powinna dobrze wiedzieć, bo już .w 1978 roku roku pojechała na wycieczkę na Kubę, którą zasponsorowała im uczelniana organizacja ZSyP, której Kwach był przewodniczącym (bo, jak się tłumaczył, nie odpowiadał mu poziom programów RWE).
Beza przyznaje : "podpisałam się niedawno pod inicjatywą, aby administratorzy internetowych portali brali odpowiedzialność za to co pisze sie na ich stronach. Nawet wikipedia publikuje idiotyzmy na mój temat"
Wypowiedzi Jolanty Konty córki pułkownika LWP, wieloletniego członka PZPR, pokolorowałem na czerwono, bo przypomniała mi się piosenka Big-Cyc "Szaza moja miłość" gdzie leci tak:
"Ty jesteś gwiazdą discopolo, piękną jak żona Kwaśniewskiego,
czerwony prezydenta kolor, ja kocham ciebie oraz jego"